[quote=Adam post_id=288174 time=1518431144 user_id=1147]
[quote=hp_gof post_id=288173 time=1518429214 user_id=1426]
Kto zestawia ten film z Titanikiem i Powrotem Króla?
[/quote]
krytycy? pół usa uważa to za film roku lub 2 miejsce
[/quote]
Oczywiście - film ten jest mniej nudny od tamtych dwóch.
Co decydowało o wspaniałości tamtych filmów - magia kina jaką ukazują, emocje jakie wywołują i prostota historii. To samo decyduje o sukcesie Kształtu wody.
Każda nominacja jest uzasadniona:
Najlepszy film - film ten to tegoroczny "La La Land" - piękny hołd, kino w starym stylu, poetyckie, współcześnie prawie niespotykane. Del Toro został olany za baśniowy, poruszający "Labirynt Fauna", to w końcu teraz został wynagrodzony za tamten "błąd Akademii". Jednak, nie można oskarżać, sugerować, że ta nominacja to jedynie wyraz "zadośćuczynienia"; - film jest tak samo wybitny jak "Labirynt...", a nawet go przewyższa w wielu momentach, daje cały wachlarz emocji i łączy w sobie cechy najlepszych filmów ostatnich lat: sentyment "La La Land", pozytywną energię "Florida Project", artyzm "Artysty", abstrakcyjność-teatralność dzieł Wesa Andersona, magię "Ameli", "Bestii z południowych krain".
Najlepszy reżyser - Del Toro przez lata olewany, w końcu też zasłużył.
Villeneuve w Blade Runnerze stworzył, prawda, film niemożliwy do nakręcenia współcześnie - stąd jest nr.1 w moim rankingu. Jednak taki sam sposób kręcenia jak on - inscenizacja, teatralna reżyseria, stare techniki kręcenia, wplecenie w fabułę mnóstwa metafor, symboli, dylematów moralnych, społecznych, filozoficznych, dbałość o stronę techniczną, klimat i wizualność, zaprezentował też Del Toro. Nolan ma szacun za realizm i techniczną maestrię, trudność kręcenia "Dunkierki", jednak Del Toro również z gracją i maestrią zaaranżował wiele scen (scena porwania Stwora z instytutu), lepiej od Nolana zadbał o wyważenie emocji. McDonagh stworzył film-grę z widzem, perfekcyjnie bawi się schematami, stylami, elementami (zdjęcia, soundtrack) opowiadania historii i gatunkami filmowymi - podobnie jak Del Toro oferujący karuzelę styli i gatunków. Gerwig stworzyła film zwyczajny, prosty, lekki - i takie proste sceny też ma film Del Toro. Guadagnino zmysłowo, subtelnie, szczerze opowiadał historię w "Call me...", stworzył film, który ogląda się i czuje jakby czytało się tą powieść. Del Toro stworzył równie subtelną, szczerą w uczuciach, piękną, zmysłową opowieść, tylko jego film jest bardziej "malarski". Podsumowując Del Toro to taki tegoroczny Chazelle - tamten młody, zdolny twórca stworzył film w stylu "dawnego magicznego kina" - prosty, zachwycający, z "orkiestrową" reżyserią. Obecnie jest ten sam przypadek, choć może reżyseria Del Toro nie można przyrównać do "drygowania orkiestrą" i jest trochę skromniejsza ("Kształt..." nie ma rozmachu scen "La La Land", ale to różne rodzaje filmu) jednak można ją nazwać "teatralnym wyczarowaniem magii na ekranie". Takie kino tworzył George Melies - takie tworzy Del Toro.
Scenariusz - też dobry konstrukcyjnie, zawiera wiele ukrytych treści, pozwala zachować równowagę między tyloma, na pierwszy rzut oka niepasującymi elementami. Niby schematyczny, ale posiada wiele atrakcyjnych, oryginalnych (czarno-biała scena musicalowa tańca bohaterki z człowiekiem-rybą) pomysłów.
Aktorzy - każdy z nich zasługuje (nawet Octavia Spencer, która tym razem była lepsza niż w "Ukrytych działaniach", a za tamtą rolę też dostała nominację). Zamiast Jenkinsa mógłby być też wskazywany na tym portalu przez wielu użytkowników Michael Shannon. Czyli też na jedno by wyszło - byłaby nominacja za drugi plan.
Techniczne nominacje - zdjęcia, muzyka, scenografia, kostiumy, montaż - wszystkie zasłużone.
I tak uzbierało się tyle nominacji.
Wygra pewnie 4 Oscary, jak napisał Pan o nicku hp-gof, ale za zdjęcia...proszę, niech to będzie Deakins, bo to co ukazał w Blade Runnerze miażdży wszystko, co ukazano przez ostatnie 20 lat.