Strona 39 z 44

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: ndz gru 31, 2017 16:31 pm
autor: Wawrzyniec
Paweł Stroiński pisze:
ndz gru 31, 2017 15:48 pm
Tak wiem, świat Star Wars ma być tak idealny, że nikt nie je, nie sika, kupy nie robi.
A kto powiedział, że ma to być świat idealny. I w naszym świecie ludzie jedzą, srają i sikają, tak samo jak żołnierze na wojnie. Co nie znaczy, że np. oglądając "Cienką Czerwoną Linię" chcę zobaczyć jedną scenę, gdzie jeden żołnierz sra w tle gra delikatna muzyka Hansa, a z offu leci pytanie" "Co ja takiego jadłem?". :P

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: ndz gru 31, 2017 19:32 pm
autor: Paweł Stroiński
Tylko że TTRL ma wszystkie inne czynności fizjologiczne poza tym i tak, pytają z off-u o charakter śmierci. Jedyny względnie krwawy moment śmierci w SW to krew na hełmie Finna, ale, ojej, to Abrams.

Ja rozumiem, że to ma być bajka, itd., ale fakt, że Luke jest pokazany, jak się czymś żywi, niezależnie od wyglądu stwora (który mnie ani ziębił, ani grzał) pokazuje po prostu, jak bardzo się odciął od swojego wcześniejszego życia. I po to to jest.

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 01, 2018 14:52 pm
autor: Jedi-Master
Tak się własnie zastanawiam nad japończykiem, mam parę i niebo, a ziemia w porównaniu z regularami z EU i USA, a starą trylogię chciałbym nabyć w blu-spec cd i tak się zastanawiam słuchał już tego ktoś ?

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 03:21 am
autor: Wawrzyniec
Jakby komuś się bardzo nudziło to w dziale filmowym podzieliłem się moimi wrażeniami odnośnie The Last Jedi:
http://forum.filmmusic.pl/viewtopic.php ... start=1245

Tutaj mogę dać tylko fragment jeżeli chodzi o wrażenia muzyczne. I wiem, że piszę z wielkim opóźnieniem i wiele osób ma prawo się pytać: "Dlaczego tak późno?". Ale po prostu musiałem to jakoś wszystko przemyśleć. Niestety z czasem stawało się to zwykłym duszeniem emocji, noszeniu w sercu ciężaru, która z dnia na dzień stawał się coraz cięższy i cięższy. Zwłaszcza dla kogoś kto kochał Gwiezdne wojny i dzięki nim pokochał muzykę filmową. Oto ten fragment:


Nawet muzyka Johna Williamsa moja najukochańszego kompozytora, mojego No.1 (No.2 jest Hans Zimmer oczywiście), jakoś na mnie nie działała. W ogóle jakaś taka odtwórcza, zbyt techniczna, bez magii mi się ta muzyka wydawała. Niby działała dobrze, ale nie wychodziła poza szablony rzemieślniczej roboty. Potem się dowiedziałem, jak to Rian Johnson z dumą mówił, że sam wcześniej podłożył pod film muzyczne kawałki z poprzednich części i nie pojawił się podczas spotting session. Czyli Rian Johnson jest dumny, że władował Johnowi Williamsowi temptrack? To normalnie kolejny gwóźdź do mej trumny! Jak można tak postąpić z legendą kina?! Czy on nie wie jak kompozytorzy nienawidzą temptracków? A tym bardziej uczynić to wobec Johna Williamsa? To tak jak pójść do restauracji z gwiazdkami Michelin i zamówić schabowego dając kucharzowi własny przepis. Równie dobrze Rian Johnson mógł pójść na sesję nagraniową, ściągnąć spodnie, zesrać się na środku, podnieść swoje gówno rzucić je w twarz Johnowi Williamsowi. Gdyż to on właśnie uczynił!

Najmocniej przepraszam za język, ale może teraz kiedy wreszcie wydusiłem, wywrzeszczałem to z siebie będzie mi lepiej. Gdyż naprawdę to jest ból, kiedy muzyka ukochanego kompozytora, do ukochanej serii, nie sprawia przyjemności, nie chce mi się do niej wracać i jawi mi się jako wyłącznie dobry technicznie score. :cry:

I tak nie pozostaje mi nic innego jak usiąć, zapłakać i zacząć śpiewać:
What have Star Wars become,
My sweetest friend,
Luke is milking some seacows,
Leia is flying through space,
....

:cry: :cry: :cry:

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 16:53 pm
autor: Michał Turkowski
"Last Jedi"... Jak dla mnie jest to kompletnie odtwórczy, wymęczony score, który, gdyby został napisany przez kogoś innego, np. przez Ottmana, zostałby nazwany "dobrym technicznie" i po miesiącu wszyscy by o nim zapomnieli... Tutaj pomaga tylko i wyłącznie renoma Williamsa...

Baza tematyczna leży, John odgrzewa tutaj to co zrobił już lata temu, brakuje tutaj jakiejkolwiek konkretnej idei tematycznej. Force Awakens miało chociaż temat Rey (straszliwie przereklamowany moim zdaniem), tutaj kompletnie nie ma nic... Muzyka akcji to po raz kolejny rwane, "krzyczące" figury itd, itd....

Już od jakiegoś czasu miałem "kryzys" z muzyką filmową, kompletnie straciłem do niej serce i dziś nie trafia już do mnie nic ze współczesnych scorów i "Last Jedi" utwierdził mnie w przekonaniu by podobnie jak kolega Babuch dać sobie z filmówką spokój i przejść na zasłużoną emeryturę ;)

Czyli... I'm out ;)

Czekam jeszcze tylko na "Conana Destroyera" od Intrady i "King of Kings" Tadlowa ;)

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 19:54 pm
autor: Adam
ehh ileż już takich deklaracji było, a potem Babuch wraca i reckę pisze :mrgreen:
po co takie gadanie :P

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 22:10 pm
autor: Paweł Stroiński
Michał Turkowski pisze:
pn sty 22, 2018 16:53 pm
"Last Jedi"... Jak dla mnie jest to kompletnie odtwórczy, wymęczony score, który, gdyby został napisany przez kogoś innego, np. przez Ottmana, zostałby nazwany "dobrym technicznie" i po miesiącu wszyscy by o nim zapomnieli... Tutaj pomaga tylko i wyłącznie renoma Williamsa...

Baza tematyczna leży, John odgrzewa tutaj to co zrobił już lata temu, brakuje tutaj jakiejkolwiek konkretnej idei tematycznej. Force Awakens miało chociaż temat Rey (straszliwie przereklamowany moim zdaniem), tutaj kompletnie nie ma nic... Muzyka akcji to po raz kolejny rwane, "krzyczące" figury itd, itd....

Już od jakiegoś czasu miałem "kryzys" z muzyką filmową, kompletnie straciłem do niej serce i dziś nie trafia już do mnie nic ze współczesnych scorów i "Last Jedi" utwierdził mnie w przekonaniu by podobnie jak kolega Babuch dać sobie z filmówką spokój i przejść na zasłużoną emeryturę ;)

Czyli... I'm out ;)

Czekam jeszcze tylko na "Conana Destroyera" od Intrady i "King of Kings" Tadlowa ;)
Babuch zrezygnował z recenzowania, nie słuchania :) A nawet po emeryturze brał udział w głosowaniach IFMCA przez jakiś czas, jak mi wiadomo :)

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 22:22 pm
autor: Marek Łach
John Powell się nie zgadza: ;)
XS: I assume you’ve watched the latest installment?

P: Yes, I did. The score [to The Last Jedi] is incredible. [John Williams is] a force to be reckoned with. It’s another level—it doesn’t really comprehend in today’s Hollywood how he can be this good. This is the laugh: He’s 85 years old, but he can put more energy in a piece of music than a roomful of EDM fuckers. (Laughs)
Cytat z wywiadu dla FSM Online. :mrgreen:

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: pn sty 22, 2018 22:22 pm
autor: Adam
Conan teraz w Marvelu to będzie za chwilę wysyp filmów i szybko Turek wróci do słuchania :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: śr sty 24, 2018 09:05 am
autor: Adam
Nagranie całej czołówki z sesji w HD od samego reżysera wrzucone wczoraj z okazji nominacji do Oscara - wersja niewykorzystana w filmie:

https://www.facebook.com/soundtrackspl/ ... 6538664246

I najlepszy koment po nomach:

Last Jedi? WTF?! I thought John Williams had an Oscar nomination clause in his contract, right? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: śr sty 24, 2018 11:43 am
autor: lis23
Michał Turkowski pisze:
pn sty 22, 2018 16:53 pm
"Last Jedi"... Jak dla mnie jest to kompletnie odtwórczy, wymęczony score, który, gdyby został napisany przez kogoś innego, np. przez Ottmana, zostałby nazwany "dobrym technicznie" i po miesiącu wszyscy by o nim zapomnieli... Tutaj pomaga tylko i wyłącznie renoma Williamsa...

Baza tematyczna leży, John odgrzewa tutaj to co zrobił już lata temu, brakuje tutaj jakiejkolwiek konkretnej idei tematycznej. Force Awakens miało chociaż temat Rey (straszliwie przereklamowany moim zdaniem), tutaj kompletnie nie ma nic... Muzyka akcji to po raz kolejny rwane, "krzyczące" figury itd, itd....

Już od jakiegoś czasu miałem "kryzys" z muzyką filmową, kompletnie straciłem do niej serce i dziś nie trafia już do mnie nic ze współczesnych scorów i "Last Jedi" utwierdził mnie w przekonaniu by podobnie jak kolega Babuch dać sobie z filmówką spokój i przejść na zasłużoną emeryturę ;)

Czyli... I'm out ;)

Czekam jeszcze tylko na "Conana Destroyera" od Intrady i "King of Kings" Tadlowa ;)
To ja będę kontrowersyjny :mrgreen:

Słuchając ostatnio pierwszej płyty "The Return of the Jedi" myślałem, że umrę z nudów, tak mało tam się dzieje.
TLJ słucha mi się o wiele lepiej, lepiej nawet niż TFA, pomimo braku nowych tematów. Należy pamiętać, że jest to bezpośrednia kontynuacja TFA i nie ma miejsca na wiele nowości, gdyż kontynuujemy tu główne wątki, rozpoczęte w poprzednim filmie. Dla mnie, najlepsze SW to "The Phantom Menace" i TLJ zbliża się doń, przynajmniej jeśli idzie o muzykę akcji, choć brakuje mu tej magii, ale oba filmy są skrajnie różne, inne. Najsłabszy muzycznie jest "Attack of the Clones" i wspomniany już "The Return of the Jedi".

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: śr sty 24, 2018 16:59 pm
autor: Pawel P.
Jak dla mnie, najlepszy "Return of the Jedi", na pewno najlepiej słuchalny, jest w czteropłytowej antologii. I przy okazji ma lepsze brzmienie niż wersje 2CD. 70 minut konkretu plus kilka bonusów na dodatkowej płycie. Fajnie też wypada rerecording Charlesa Gerhardta z National Philharmonic Orchestra z 1983 roku, chociaż jeszcze lepsze z tej serii jest "The Empire Strikes Back".

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: śr sty 24, 2018 17:23 pm
autor: lis23
Kurka, gdy miałem w ręku ten czteropłytowy box, nie miałem ani odtwarzacza CD, ani kasy :mrgreen:
Teraz pewnie jest praktycznie niedostępny? A jak prezentuje się to drugie wydanie, o którym Piszesz?

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: śr sty 24, 2018 18:42 pm
autor: Wojteł
Pawel P. pisze:
śr sty 24, 2018 16:59 pm
Jak dla mnie, najlepszy "Return of the Jedi", na pewno najlepiej słuchalny, jest w czteropłytowej antologii. I przy okazji ma lepsze brzmienie niż wersje 2CD. 70 minut konkretu plus kilka bonusów na dodatkowej płycie. Fajnie też wypada rerecording Charlesa Gerhardta z National Philharmonic Orchestra z 1983 roku, chociaż jeszcze lepsze z tej serii jest "The Empire Strikes Back".

Kurcze, leżało to u mnie na dysk od roku czy dwóch nieruszane, a teraz odpaliłem i faktycznie, dźwięk znacznie lepszy - chociaż mam wrażenie, że montaż wielu utworów mocno odbiega od wersji filmowej i complete'a. Gerhardta widzę na googlach za eurosy, ale w ciemno nie chce mi się kupować, może potem znajdę jakieś próbki na YT jak to brzmi, bo nie powiem, niektórych utworów jestem bardzo ciekaw (chociaż zakładam, że większość z nich została w nagraniach pominięta)

Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)

: czw sty 25, 2018 13:23 pm
autor: Pawel P.
Oczywiście, że to wydanie z boxu odbiega od wydania complete, bo nie jest complete. Bardziej stanowi rozszerzenie oryginalnego albumu z 1983, pięknie zremasterowane. No i ma orygnalne zakończenie, "Ewok Celebration".

A co do wersji Charlesa Gerhardta - to jeden z najwybitniejszych dyrygentów w historii i jeden z niewielu, którzy potrafili dyrygować muzyką Williamsa w taki sposób, że brzmi w stu procentach jak muzyka Williamsa. Płyta jest świetna, brzmienie ma nieco bardziej klasyczne, symfonicznie, pełniejsze, i jest po prostu zbiorem highligtow. Np. do jego wersji "Imperium" wracam chyba najczęściej - i tylko na niej jest pełna, przygotowana przez Williamsa z myślą o tym wydawnictwie, koncertowa wersja "Han Solo and the Princess"


youtu.be/Sz8KJxs1RVc