Muzyka filmowa - Forum FilmMusic.pl

Japończycy to w ogóle mają hybrydę, bo Star Wars jest po angielsku, a The Lat Jedi po japońsku

lis23 pisze: ↑

pt gru 29, 2017 13:46 pm

Fajne wydanie.
Tu Super Deluxe? Jaka cena?

Nie mam pojęcia jakie to jest wydanie, jedyne jakie u nich wyszło. Kosztowało niemało, bo 26 USD. Brzmi cudnie

Bo TLJ w ogóle cudnie brzmi.

Podsumowanie The Last Jedi:

muaddib_dw pisze: ↑

sob gru 30, 2017 16:31 pm

Kosztowało niemało, bo 26 USD. Brzmi cudnie

Zapomniałeś wspomnieć o „drobnej” dopłacie za przesyłkę do tej kwoty

http://www.antyradio.pl/Film/Duperele/W ... Rena-19435

Ten specjalista to musi miec z 200 IQ

Kylo to emo-lama, ale nic mnie nie wkurwiło tak jak ta Rose - postać wciśnięta na siłę konkretnie i nieprzypadkowo tej narodowości i wyłącznie jako gest dla rynku azjatyckiego, o który Hollywood się zabija i chce im lizać dupę, czysty, cyniczny marketingowy zabieg - całkowita zbędność fabularna i miałkośc tej postaci aż w oczy szczypie... Nawet Johna tu się da bronić, bo sam zauważył jaka to postać jest zbędna, więc i tematu jej mu się nie chciało robić porządnego..

Letki spojler: Jak wczoraj byłem na drugim seansie, to jakiś koleś przede mną podczas sceny, w której Rose ratuje Finna walnął takiego facepalma, że aż echo poszło, a przy jej kretyńskim tekściku wyciągał ręką przed siebie w geście typu "co to kurwa jest"

(Dobra, bo zaraz ktoś przyjdzie i napisze, że on był na tym filmie 5 razy i nikt nie strzelał facepalmów i nie machał rękami - z góry gratuluję )

no to był dialog taki na poziomie 'gulczas a jak myslisz', tylko bez kurwa na końcu, bo je to zostawili widzom żeby se sami pod nosem powiedzieli z żalu...

W sumie Rose miała dużo takich krindżowych tekścików, np. pod koniec tego wątku z kłapouchymi Co prawda Superlei chyba nic nie przebije, ale Rose ma silne drugie miejsce.

Najgorsze że końcówka raczej wnioskuje, że będzie się z czarnym ruchać, a Rey się spiknie z Poem.

I? Who cares? Zresztą, raczej mam wrażenie, że te filmy Disneya idą w takie teasowanie związku, ale koniec końców żaden z potencjalnych romansów nie wyjdzie poza trzymanie się za ręce i przyjacielskie klepanie po pleckach.

ciekawe czy ten młody harry potter z mietłą na końcu to jest jakiś nieślubny synek którejś postaci ze starych części

No przecież ten harry potter był wrzucony właśnie po to, żeby wywalić do kosza wszystkie te koneksje rodzinne w sadze i pokazać, że używać Mocy i zostać Jedi może każdy, nawet jakaś sierota ze slumsów pod kosmicznym las vegas

też tak sądzę, i to by się zgadzało z planami Johnsona, żeby nie było podziału na moc.
wystarczy że dostaniesz pierścionek i już jesteś miszczu