JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Przesłuchałem raz. No, jestem ciekaw, co powiedzą w tym wątku fani "mocarnych tematów" Nie czuję się zaspojlerowany muzyką. Generalnie nie mam zdania na temat tego scoru. Do jutrzejszego seansu już więcej nie słucham.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33785
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
@hp_gof Valerian 2 i ukryte tematy? :/
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Nic nie powiem, sam sobie przesłuchaj A Valerian był bardzo ciekawy i melodyjny, więc się odczep
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10200
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Track 13 MEGA SPOILER
A tak w kwestii całości, to jest to jak dla mnie "Revenge of the Sith meets OT themes".
Oryginalność 2/5 ale za przebojowość będą Dżoneła na rękach nosić. Motzno włazi ten score i kandydatura do najlepszego albumu roku murowana.
Edit:
Śmiechałem, że additional music by Hans Zimmer, ale solówka fortepianowa w Finale brzmi, jakby ją właśnie Hansu jednym palcem plumkał.
A tak w kwestii całości, to jest to jak dla mnie "Revenge of the Sith meets OT themes".
Oryginalność 2/5 ale za przebojowość będą Dżoneła na rękach nosić. Motzno włazi ten score i kandydatura do najlepszego albumu roku murowana.
Edit:
Śmiechałem, że additional music by Hans Zimmer, ale solówka fortepianowa w Finale brzmi, jakby ją właśnie Hansu jednym palcem plumkał.
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Wawrzek, nawet ja idę Ale tylko dla Luke'a i w jakimś sensie Williamsa, bo na pewno nie dla tych słabujących, nowych bohaterów
Wy nie narzekajcie na wiadome forum
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33785
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Ghostek pisze:A tak w kwestii całości, to jest to jak dla mnie "Revenge of the Sith meets OT themes".
Oryginalność 2/5 ale za przebojowość będą Dżoneła na rękach nosić. Motzno włazi ten score i kandydatura do najlepszego albumu roku murowana.
Edit:
Śmiechałem, że additional music by Hans Zimmer, ale solówka fortepianowa w Finale brzmi, jakby ją właśnie Hansu jednym palcem plumkał.
"Revenge of the Sith" jest moim ulubioną częścią oryginalnej Sagi, jak i soundtrack z niej do którego najczęściej wracam. To brzmi w takim razie więcej niż zachęcająco. Totalne przeciwieństwo tego co hp_gof straszył.
Ale ja się własnie boję o starych bohaterów. I tu nawet nie chodzi oto, że zabiją Luke'a, tak jak zabili Hana Solo. Tylko, że tak jak w TFA Han Solo cofnął się w rozwoju, tak samo boję się tego jakiego Luke'a zobaczę. Tym bardziej, że sam Mark Hamill wielokrotnie wspominał, że on inaczej swoją postać sobie wyobrażał.Tomek pisze:Wawrzek, nawet ja idę Ale tylko dla Luke'a i w jakimś sensie Williamsa, bo na pewno nie dla tych słabujących, nowych bohaterów
Ale jakby co znajomi mnie ciągnął i możliwe, że we wtorek zobaczę.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
A czym ja Cię straszyłem? Ja tu Sithów nie słysze, i przede wszystkim nie ma tu nic na kształt Battle of Heroes
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Jarek swego czasu pisał, że muzyka Williamsa do Gwiezdnych wojen to rzemiosło, tak tylko przypomnę Oj, działo się wtedy na forum. Oj działo
Wspominał też, że jednak przyznał rację Johnsonowi. Lub przyznał, bo wymagały tego względy marketingoweWawrzyniec pisze: ↑śr gru 13, 2017 21:06 pmTym bardziej, że sam Mark Hamill wielokrotnie wspominał, że on inaczej swoją postać sobie wyobrażał.
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
W przypadku tego scoru te słowa są jak najbardziej aktualne Aczkolwiek wciąż jest to kawał świetnej roboty Zresztą ja nie używam słowa "rzemiosło" w pejoratywnym znaczeniu jak co niektórzy.Tomek pisze:Jarek swego czasu pisał, że muzyka Williamsa do Gwiezdnych wojen to rzemiosło, tak tylko przypomnę Oj, działo się wtedy na forum. Oj działo
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Niestety score zawodzi pod względem tematycznym - nie ma tutaj absolutnie żadnego nowego tematu na takim poziomie jak AŻ DWA Rey i Ruchu Oporu z TFA. W filmie są one tutaj nieustannie wałkowane, i przeplatane tematami ze starej trylogii. Jakiś temat Rose o którym pisał Paweł P. mogę skwitować tylko uśmiechem, bo owszem, jest coś takiego, ale w zasadzie nie istnieje w filmie, sorry, nawet największy fanboj Johna na świecie musi się zgodzić że jest po prostu mega blady w porównaniu do tematu Rey, do tego użyty może raz czy dwa na parę sekund, no i wszystko przykrywają poprzednie tematy, nie tylko przez ilośc, ale przez to, że po prostu są znacznie lepsze i bardziej chwytliwe. Dzięki TLJ temat Rey i Oporu tylko zyskują w moich oczach bardziej i można je lepiej docenić, bo i są rozwijane w tej części i częśćiej używane i w fajnych aranżach, lepszych niż poprzednio - za to szacun bo dostają drugie i nowe, lepsze życie.. Nie ma nowego mocarnego tematu, szkoda, i pod tym względem niestety John tutaj poległ na całej linii. W tej części po prostu John skupił się na akcji (znaczna część muzyki w filmie), i aranżowaniu starych tematów.. Dla mnie szkoda. Dla innych pewnie nie.
Score w filmie jako całośc robi kaaaaapitalną robotę, świetnie i głośno podłożony, jest go bardzo dużo, a użycie starych (TFA) jak i bardzo starych tematów (old trilogy) mimo że częste, to nie ma przesytu. Dyrygował Ross i Williams. Nowa czołówka brzmi lepiej, przede wszystkim robotę robią lepiej słyszalne werble cały czas, no i dęciaki na końcówce. Dżwięk w Imaxie niszczy psyche, nie pamiętam bym słyszał głośno score z głośnymi sfx i aby się to nie zagłuszało.. A tu jest miód! Chyba że zrobili mi w kinie Dolby Atmos ale wątpię bo się tym Cinema nie chwaliła
Płyty jeszcze nie słuchałem - oceniam tylko to co w filmie, czyli ze 2 razy więcej niż na cd
BEZ spoilerów:
Sam film lepszy niż TFA, do geniuszu daleko, ale bawiłem się przednio i lepiej niż na TFA.. Znów zżynki z kolejnych starych części są, choć remakiem bym tego filmu nie nazwał, w przeciwieństwie do poprzedniego, bo tym razem bardziej się skupili by kopiować całe zdania, a nie robić remake 3/4 filmu, tylko może 1/4 Dwa facepalmy w filmie są, wyszło to słabo wg mnie, ale to na inną dyskusję.. No i Hamill kradnie ten film dla siebie. Dla mnie jego najlepszy występ ze wszystkich części. Chyba?
UWAŻAĆ na spoilery w mediach!. O ile w TFA głównym i jedynym dużym spoilerem była śmierć Solo, to tutaj tego typu rangi spoilerów jest aż z pięć - i nie, nie o śmierci tylko chodzi, choć też
Score w filmie jako całośc robi kaaaaapitalną robotę, świetnie i głośno podłożony, jest go bardzo dużo, a użycie starych (TFA) jak i bardzo starych tematów (old trilogy) mimo że częste, to nie ma przesytu. Dyrygował Ross i Williams. Nowa czołówka brzmi lepiej, przede wszystkim robotę robią lepiej słyszalne werble cały czas, no i dęciaki na końcówce. Dżwięk w Imaxie niszczy psyche, nie pamiętam bym słyszał głośno score z głośnymi sfx i aby się to nie zagłuszało.. A tu jest miód! Chyba że zrobili mi w kinie Dolby Atmos ale wątpię bo się tym Cinema nie chwaliła
Płyty jeszcze nie słuchałem - oceniam tylko to co w filmie, czyli ze 2 razy więcej niż na cd
BEZ spoilerów:
Sam film lepszy niż TFA, do geniuszu daleko, ale bawiłem się przednio i lepiej niż na TFA.. Znów zżynki z kolejnych starych części są, choć remakiem bym tego filmu nie nazwał, w przeciwieństwie do poprzedniego, bo tym razem bardziej się skupili by kopiować całe zdania, a nie robić remake 3/4 filmu, tylko może 1/4 Dwa facepalmy w filmie są, wyszło to słabo wg mnie, ale to na inną dyskusję.. No i Hamill kradnie ten film dla siebie. Dla mnie jego najlepszy występ ze wszystkich części. Chyba?
UWAŻAĆ na spoilery w mediach!. O ile w TFA głównym i jedynym dużym spoilerem była śmierć Solo, to tutaj tego typu rangi spoilerów jest aż z pięć - i nie, nie o śmierci tylko chodzi, choć też
#FUCKVINYL
- Krelian
- Ghostwriter znanego twórcy
- Posty: 893
- Rejestracja: pn sty 11, 2010 20:28 pm
- Lokalizacja: Bytom
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Po filmie, doceniłem baaardzo muzykę do TFA (niech mi ktoś teraz powie, ze ta muzyka mało oryginalna i że ma mało nowych tematów), w tej części to w sumie przyzwoity recykling, a temat Rose podoba mi się ale chyba nie jest to zgniatacz na miarę Rey. O samym filmie wolałbym się nie wypowiadać.
Ostatnio zmieniony śr gru 13, 2017 23:27 pm przez Krelian, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
to prawda... paradoksalnie, score z TFA i Marek Łach są dziś największymi zwycięzcami, bo w Trzeciej Trylogii temat Rey o dziwo okazuje się wciąż wielkością, chwytliwością i rozpoznawaniem na miarę Marszu Imperatora
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13079
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Na razie powiem tylko, że muzyce z napisów końcowych daleko do przebojowości "The Jedi Steps and Finale", gdyż to w większości masywna muzyka akcji ...
Odnoszę wrażenie, że Williams nie ma już trochę serca do tej serii i chce to po prostu odbębnić do końca, jak Shore 'Hobbita" ...
Odnoszę wrażenie, że Williams nie ma już trochę serca do tej serii i chce to po prostu odbębnić do końca, jak Shore 'Hobbita" ...
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Ciekawe czy Marek Łach będzie udowadniał, że, ekhm, "temat" Rose jest tak samo wyrazisty jak TEMAT (oj tak!) Rey
TLJ jest akcyjnym scorem, to co tam John odpierdala to przechodzi ludzkie pojęcie. W filmie max bezdyskusyjny Po prostu cholernie szkoda, że nie ma takiego tematu jak Rey czy Oporu - a tu była ku temu szansa, bo mamy nowe postaci i to nie jedną. A tak dostaliśmy po prostu nowy, kompletniejszy i bardziej zbliżony geniuszowi score z TFA. Niedosyt przez to jest, ale cza oddać, że Johneł zmiótł Brajanka na 2 miejsce w tym roku choć wyobrażałem sobie że zrobi to w jeszcze większym stylu
TLJ jest akcyjnym scorem, to co tam John odpierdala to przechodzi ludzkie pojęcie. W filmie max bezdyskusyjny Po prostu cholernie szkoda, że nie ma takiego tematu jak Rey czy Oporu - a tu była ku temu szansa, bo mamy nowe postaci i to nie jedną. A tak dostaliśmy po prostu nowy, kompletniejszy i bardziej zbliżony geniuszowi score z TFA. Niedosyt przez to jest, ale cza oddać, że Johneł zmiótł Brajanka na 2 miejsce w tym roku choć wyobrażałem sobie że zrobi to w jeszcze większym stylu
Ostatnio zmieniony śr gru 13, 2017 23:36 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
#FUCKVINYL
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13079
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: JOHN WILLIAMS - STAR WARS: EPISODE VIII - THE LAST JEDI (2017)
Temat Rose jest fajny, ale taki ... śladowy? Niewykorzystany? Ledwo rozwinięty?
Sam film, dobry, ale nadal przetrawiam zakończenie i fakt, że
Kilka rzeczy na prawdę wyszło i film wcale nie jest ani za długi, ani nudny, ani nie ma Nie ma też aż tyle "Marvelowskiego humoru" o którym trąbiły recenzje i opinie. Szkoda tylko, że od strony
Sam film, dobry, ale nadal przetrawiam zakończenie i fakt, że
Spoiler:
Spoiler:
Spoiler:
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John