Dodam moje trzy grosze.
Z racji tego, że do kina poza Star Wars nie chodzę w ogóle. Takie życie, dwójka dzieci w domu i kupa innych zobowiązań.
Nie mam możliwości zazwyczaj zobaczyć filmu przed posłuchaniem muzyki - odpada wczucie się w klimat filmu poprzez muzykę (kiedyś często przekonywałem się do muzy wiedząc jak się sprawuje w filmie) a teraz jedyna szansa to osłuchać sie z muzą na np. Youtube i zdecydować czy warto to kupić.
Desplata lubię ale słucham go od nie dawna - mam raptem tylko kilka jego albumow: Benjamina Buttona, Compass i Monuments Men. Przymierzam siś do Light between Oceans (akurat po obejrzeniu filmu
)
Valeriana kupiłem troche z mieszanymi uczuciami - przypadek niskiej ceny i fajnie wydanego albumu w wersji europejskiej (digipack i 2 płyty - score osobno) mnie skusił. Faktycznie początkowo mało wyraziste tematy ale czym dłużej tego słucham tym większą frajdę mam ze słuchania - orkiestracje, instrumenty i w praktyce mało jak dla mnie nudnego underscoru. Każdy utwór ma coś innego do zaoferowania.
Już Pearls on Mul wprowadza fajny klimat takiej troche tajemniczości - linia melodyczna która mi się skojarzyła z kinem lat 80. Wszystkie tematy w końcu wyłapałem i po kilku odsłuchach coraz bardziej mi się podobają - mało wyraziste może ale fajnie i inteligentnie się przewijają przez cały album. Akcja - hmmm, to jest Desplat a nie Horner, nie zwala z nóg ale ma kilka na prawde dobrym momentów, szczególnie te dęciaki w końcówce.
Jako całość odebrałem album pozytywnie - klimat, przygoda, troche egzotyki - we współczesnym kinie nie zdarza się to za często.
Filmu jeszcze nie widziałem