Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2803
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
jestem już po paru przesłuchaniach, nie jest to żaden geniusz a i oczekiwać od takiego kompozytora jak Aleksander nalezy więcej. Naprawdę jest dobrze. Na Boga, nie przesadzajcie, że aż tak wam przeszkadza tak bardzo elektronika. Wkurzająca desplatowa elektronika była np. w largo 2, gdzie francuz zepsuł jeden z lepszych swoich utworów akcji w karierze Largo Virtuoso o ile pamiętam. Tutaj, mogłoby jej nie być, co nie zmienia faktu, że solidna 4 się należy za całość.
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
o, czyli już nie geniusz? poczekamy zatem jak za tydzień wrócisz i napiszesz że jednak nic już nie pamiętasz z tego, a Ojciec Mateusz lepszy
#FUCKVINYL
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33879
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Dobry technicznie score z ukrytymi tematami, zatem?
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26138
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
a Desplat pisuje inne scory?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Skopiowałem z jwfan forum
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
HP czekamy
#FUCKVINYL
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Bardzo fajna, przyjemna, sympatyczna muzyka - bez filmu wchodzi jak z masło, choć wydanie znowu przesadnie monstrualne i pod koniec już lekko nuży. Ale stylistycznie naprawdę spoko i różnorodnie.
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
No i film w USA poległ, 17 mln, to już Jupiter miał więcej...
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26138
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
To że poległ w USA to akurat nie jest żaden wyznacznik jakości, ale z drugiej strony ostatnia forma Bessona raczej nie wskazywała, że tu może się udać.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 13113
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Przesłuchałem sobie na razie ostatni track i całkiem fajnie to brzmi, będzie płyta w Polsce?
Tylko On, Williams John
Tylko on, Elton John
Tylko on, Elton John
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Na razie cisza. Jeśli do polskiej premiery nic nie ogłoszą to zamawiam z amazona.lis23 pisze:Przesłuchałem sobie na razie ostatni track i całkiem fajnie to brzmi, będzie płyta w Polsce?
Trochę to było do przewidzenia, tym bardziej, że hollywoodzkie studia i amerykańscy krytycy robili wszystko, żeby ten film zniszczyć Na szczęście jest jeszcze rynek światowy Jestem przekonany, że Besson będzie chciał zrobić kolejne części, no matter what. A póki co błędem było wypuszczanie Valeriana tego samego dnia co Dunkierka. Trza było poczekać te dwa tygodnie, jak w innych krajach. Poza tym trudno jest sprzedać coś nowego, widownia lubi siódmą wodę po kisieluMystery pisze:No i film w USA poległ, 17 mln, to już Jupiter miał więcej...
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26138
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
znowu wina lisa
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
No to zaczynamy Jak już pewnie niektórzy wiedzą, miałem okazję uczestniczyć w uroczystej polskiej premierze Valeriana, więc już film widziałem i mogę zrobić tutaj pełną analizę tego długo wyczekiwanego scoru
Uważaj, żeby Tobie guma nie pękła, bo ja się nie rozczarowałem
Kilka słów na temat filmu. Przede wszystkim jest wspaniały pod kątem wizualnym. Wszystko jest dopracowane w najdrobniejszych szczegółach od strony technicznej - fantastyczne postacie (Melo jest cudowny!!!), doskonałe efekty specjalne, zdjęcia, scenografia, (o muzyce za chwilę szerzej). Strona wizualna wygląda świeżo, interesująco, śmiało pod tym względem może konkurować z hollywoodzkimi blockbusterami, niekiedy nawet je wyprzedzając. To trzeba zobaczyć na dużym ekranie Jest żwawo, jest szaleństwo, jest jazda bez trzymanki Jedynym mankamentem, który wskazywali krytycy jest w pewnym stopniu scenariusz, i to w dwóch obszarach - z jednej strony fabuła jest dość chaotycznie poprowadzona (w pewnym momencie można się zagubić, o co w tym wszystkim w ogóle chodzi?), z drugiej strony niektóre dialogi mogą denerwować, głównie dziwaczny wątek miłosny. Aktorsko jest naprawdę ok, zwłaszcza fajnie wypada Cara, na którą wszyscy psy wieszali, a mam wrażenie, że momentami film powinien nazywać się Laureline i Miasto Tysiąca Planet Oczywiście mówię ogólnie o tych rolach, pomijam momenty, w których aktorzy są zmuszeni wypowiadać drewniane dialogi. Film jest nieco za długi i to się czuje, zwłaszcza pod koniec filmu. Tak naprawdę spokojnie można by wykasować zupełnie niepotrzebną sekwencję, która na płycie nazywa się Final Combat. Ale pierwsza połowa filmu to jest naprawdę cud, miód i orzeszki To tyle jeśli chodzi o ogólne wrażenia, ale jeszcze powrócę do niektórych wątków omawiając muzykę w filmie.
Album przesłuchałem w całości 3-4 razy, fragmentami też po kilka razy. No i muszę ustalić kilka faktów.
Desplat potrafi pisać dobrą muzykę akcji. Niby rzecz oczywista, ale wciąż kwestionowana. Tak naprawdę Valerian to pierwszy film, w którym Olek miał do napisania aż tak dużo muzyki akcji. Wcześniej to były tylko pojedyncze sekwencje, tutaj mamy jazdę bez trzymanki przez cały film. Genialnym utworem jest pod tym względem Spaceship Chase, w którym wybrzmiewają dwa tematy (o nich za chwilę) i generalnie to jest porządny space-operowy utwór akcji, jakiego byśmy sobie życzyli Ale tych utworów jest znacznie więcej i każdy jest wart uwagi.
W Valerianie mamy co najmniej 4 motywy muzyczne!!! I nie są one wcale jakoś bardzo ukryte, nie raz wybrzmiewają triumfalnie na pierwszym planie (bardzo pomaga seans filmowy w ich wychwyceniu). Wiem, że nie wszyscy w to wierzą, nie wszyscy to słyszą, nie wszyscy to uznają, ale tak jest. Desplat żongluje nimi na przemian niemal w każdym utworze. Pozostaje mi wypisać to wszystko niedowiarkom.
motyw Pearls
wybrzmiewa w pełnej wersji w utworze Pearls Power - od 0:00 i ponownie od 1:24,
a oprócz tego: Pearls on Mul - 0:42, 1:51, 3:36, 3:57, 6:41; Showtime - 1:02; Pearl's World - 2:41, 4:17; The City of 1000 Planets - 2:38, 3:16; Final Combat - 5:00.
Temu motywowi towarzyszy taki specyficzny dźwięk symbolizujący perłę/konwerter(?) - Pearls on Mul - 2:27, 3:30; Showtime - 1:37; cały utwór Pearls Power.
motyw Valeriana
wybrzmiewa w pełnej wersji w utworze Valerian's Armor - od 0:09 i od 1:43,
a oprócz tego: Flight Above the Big Market - 1:31; Showtime - 1:37; Pearls Attack - 3:23, 3:34, 3:46; Spaceship Chase - 1:01; Medusa - 1:35; Fishing for Butterflies - 1:07, 1:23; Boulanbator Combat - 0:51, 1:42; I Am A Soldier - 0:55; Final Combat - 1:31, 1:51, 3:22, 3:53, 6:47.
motyw Wielkiego Targu (Big Market) - jako że to miejsce pojawia się tylko na początku filmu, to temat wybrzmiewa wyłącznie w 3 utworach;
w pełnej wersji w utworze Flight Above the Big Market - 0:08, ale również 0:00, 0:52, 1:49,
a oprócz tego: Reading the Memo - 0:00, 0:23; Big Market - 0:02, 0:14, 1:03 (tak naprawdę to całość).
I jeszcze jest coś, co nazywam motywem zła/wroga, aczkolwiek podczas seansu przekonałem się, że to nie do końca tak jest, a nie mogę tego tutaj teraz wyjaśnić, bo musiałbym zaspoilerować. W każdym razie to jest taki trochę psychodeliczny motyw, w którym fajnie wybrzmiewają dęciaki inspirowane Godzillą Najlepiej to usłyszeć w Spaceship Chase - 1:49, 2:06, 2:29, 2:47, 3:12, ale oprócz tego: Showtime - od 0:00; Pearls Attack - 1:00, 2:33; Final Combat - 4:13.
To by było na tyle, jeśli chodzi o najważniejsze powtarzające się motywy, jeśli ktoś coś wyhaczy, to śmiało proszę pisać. Jeśli chodzi o moje highlighty na płycie, to:
Flight Above the Big Market (zwłaszcza pierwsza minuta), Valerian's Armor, Spaceship Chase, Medusa, Bubble, The City of 1000 Planets, Pearls Power.
Jeśli chodzi o takie zajebiste momenty w filmie, gdzie można mieć ciary, to przede wszystkim: Pearls on Mul (zaskoczenie!), Flight Above the Big Market , Valerian's Armor, Pearls Power.
Teraz kilka słów interpretacji albumu w kontekście filmu. Przede wszystkim Olek nie miał szans stworzyć tutaj mocarnych, wagnerowskich, rozbudowanych motywów muzycznych ze względu na szybki montaż z ciągłą zmianą tempa akcji. Wszystkie te sekwencje, które pozwalają muzyce epicko wybrzmieć - wykorzystał (patrz highlighty wyżej). Mało tego, w filmie nie ma klasycznego czarnego charakteru, więc też nie ma typowego motywu zła. Besson skrzywdził trochę Olka, bo zabrał mu napisy początkowe pod piosenkę Bowiego oraz większość napisów końcowych, gdzie wybrzmiewa piosenka Alexiane i zaraz po niej piosenka śpiewana przez Carę. Więc nie byłoby nawet szans na End Titles. Po dwóch piosenkach leci dopiero jego kawałek Pearls on Mul. Na tym traci oczywiście album, po pierwsze dlatego, że nie ma mocnego startu, a po drugie zakończenie filmu jest nieco mało satysfakcjonujące, gdzie Final Combat to nie jest jakaś bitwa między statkami czy jakiś inny rodzaj apokalipsy. Pozytywnym zaskoczeniem był za to pierwszy utwór Pearls on Mul w filmie - towarzyszy on scenom, w którym poznajemy Perły na ich rajskiej planecie i ten raj w tym utworze słychać. W ogóle muzyka w filmie jest głośno podłożona, dobrze ją słychać, zwłaszcza pierwsza połowa filmu bardzo dobre pod tym względem wypada. Nie wiem czy to kwestia dobrego nagłośnienia sali kinowej czy taki jest miks, sprawdzę ponownie za ponad 2 tygodnie, jak ponownie się wybiorę, tym razem na 4DX.
Poza 3 piosenkami na napisach w filmie pojawia się Bubble Dance (cóż ta Rihanna tam wyprawia! ) i na szczęście na tym koniec. W napisach końcowych jest co prawda wypisanych więcej utworów źródłowych niż na albumie, ale one wybrzmiewają bardzo krótko gdzieś tam w tle jakichś knajp. Więc na szczęście ta piosenkowa zmora nie spełniła się, Desplat dominuje. Generalnie w filmie jego muzyki jest jeszcze więcej niż na albumie, stąd powyżej wypisane motywy pojawiają się nawet częściej niż po kilkanaście razy, które wypisałem Muzyka cały czas pulsuje, napędza emocje, cały czas ruszałem nóżką w jej rytm.
Wypadałoby jakoś te moje wywody podsumować: muzyka całościowo 4/5, film jako film (w skali filmwebu) 7/10. Podejrzewam, że ze względu na scenariusz wielu z was będzie bardziej kręcić nosem, ja na to przymykam oko, bo chcę kontynuacji i uważam, że warto wspierać europejskie, niezależne produkcje. Cieszę się, że Olek ten film zrobił, bo słychać tu niesamowite bogactwo i wirtuozerię, zabawę, śliczną lirykę i w ogóle wszystko. Geniusz to oczywiście nie jest, ale jak na pierwszy kontakt z kosmosem i taką ilością akcji wyszło naprawdę bardzo przyzwoicie. Wincyj! A na koniec nowe hasło:
Tylko on - Luc Besson!
PS. Jakieś pytania?