Po seansie w imaxie stwierdzam że film jest dobry, wg mnie jeden z lepszych w serii. A nie jestem jej specjalnym fanem. Recki nie kłamały, a nawet Variety dało pozytywną.. Do tego ma mniej głupstw natury "fizycznej", za to więcej głupstw "informatycznych". Jak ktoś mysli że będzie tu powtórzenie niedorzeczności skakania między wieżowcami w Dubaju, to się myli.. Lokacje ograniczono dosłownie do minimum - Kuba, NY i mroźna Syberia-like. Tyle.
Czarny charakter (tzn jego plan i działanie) żywcem wzięty z Bondów z Moorem - władza nad światem, strach dla świata, dominacja absolutna i te sprawy. Theron miała trudne zadanie bo mimo, że w filmie jest jej bardzo dużo, to ma wyłącznie sporo kwestii mówionych dziejących się tylko nad klawiaturą kompa i w jednym ciasnym pomieszczeniu. I nic więcej. Stąd też początkowo w ogóle nie czuć, że jest czarnym charakterem, dopiero w ostatniej 1/3 filmu jej gra nabiera rumieńców i wtedy widz może już poczuć, że jest zła, mimo że dalej jej przemieszczanie się na ekranie ogranicza się do jednego ciasnego pokoju w zasadzie.. Do tego kończy w zaskakujący i niehollywoodzki sposób.
Cała najbardziej emocjonująca scena filmu z łodzią podwodną, po seansie nabiera większego sensu - zresztą cała ta długa sekwencja (jakieś 20 minut? scena z trailera to w zasadzie końcówka) jest żywcem skopiowana z bonda Die Another Day - tylko że tam były 2 auta i bez łodzi, a tu mamy pińcet aut i łódź. I pewnie kręcili to w tym samym miejscu... Realizacja jest fantastyczna, CGI nie razi, dużo praktycznych efektów tu zastosowali.
Największe pozytywne zaskoczenie filmu to wg mnie Statham i cały jego występ - gość dosłownie kradnie każdą scenę w jakiej się pojawia (a ma ich sporo) - zarówno pod względem one-linerów, gry aktorskiej, humoru, skilli... Szkoda, że rola Mirren tak krótka. Rock jak zawsze zrobiony na pustego osiłka który tłucze stu na jednego. Pomysłowo rozwiązano brak możliwości występu Paula z powodu jego śmierci i zrobiono to wręcz banalnie prosto, a jakże skutecznie i fair.
Score w filmie niestety tak jak pojawiały się sygnały PRAWIE nie istnieje. Niestety. Zastosowano tu sporo zabiegów z piosenkami - np słychać score przez 15 sekund a nagle wpada piosenka z innym rytmem - idealny przykład już na początkowych logach wytwórni tuż przed seansem.. Leci sobie score, a nagle się zmienia w jakaś kubańskie disco polo.. Do tego niestety w tej części piosenki są mniej jajeczne, a takiego hitu jak See You Again to lata świetlne by tu szukać.. W wielu scenach score pojawia się na kilkadziesiąt sekund i jest ucinany, a w innych nie słychać go w ogóle mimo że jest na dłużej, bo wszystko zagłusza ryk aut, wybuchy itp. JEDNAK najważniejsze zadanie score dostaje w scenie z łodzią podwodną i tam, gdy emocje już rozsadzają ekran, gdy cała akcja dzieje się dotąd bez muzyki i bez piosenek, nagle w pewnym konkretnym momencie ważnym dla fabuły, wpada temat z F5 na pełnej kurwie, podłożony głośno i wyraźnie i nie na 5 sekundy tylko na parę minut.. Jak tylko się pojawił to wtedy popuściłem - normalnie usta się otwarły w efekcie wow. Nagle score może być na pierwszym miejscu, może fantastycznie łączyć się z tym co na ekranie, może być na długo. Ta korelacja z tym co się działo na ekranie i jak to zostało podłożone po prostu mnie zmiażdżyła. Owszem, może to "tylko" aranżacja tematu z F5 (to co słychać na tym minutowym teledysku z sesji F8 udostępnionym tydzień temu), ale Brajan olewany przez cały film (skandal!) wreszcie dostaje szansę by zaistnieć na długo i jego temat zapiernicza jak te auta przez dobre 3, 4 minuty... I nagle wybuchy i ryk silników nie muszą zagłuszać scoru, a wręcz to on jest na pierwszym planie. Epicka scena
Więcej nie bardzo można coś powiedzieć - choć słychać momentami Brajana w trybie Madsonik
A płyta ze scorem po tym jak wykastrowali tę muzykę w filmie będzie raczej concept albumem z masą muzyki nieużytą w filmie. Do tego jak zawsze u Brajana - jeśli patrzyć po nazwach utworów - to płyta jest kompletnie wymieszana z chronologią scen z filmu.. Nie potrafię ocenić scoru w filmie na żadną ocenę.. Czekam teraz na score jeszcze bardziej. NIe rozumiem takiego postępowania - dają tyle kasy na długi score by w ogóle nie wykorzystać jego potencjału, poza jedną długą świetną sceną .. Chyba że to wina głośnego miksu w imaxie, ale na seans do zwykłego kina raczej się nie wybiorę..