Po seansie raka nie dostałem. Powiem więcej - zdecydowanie najlepsza część, a film miło mnie zaskoczył miejscami, bo po tej serii się pewnych rzeczy nie spodziewałem, że wszystko nie pójdzie w żenadę
Zdecydowanie najmniej głupich sado-scenek ze wszystkich części - były ledwie dwie króciutkie, ale za to możemy podziwiać parę razy Dakotę po raz pierwszy bez dublerki, co zapewne tłumaczy że nie chciała się błaźnić w tych sado scenkach, więc poszli z nią i jej ciałem w naturalną uzasadnioną scenami nagość bez specjalnych scen seksu. No i z tego powodu, tzn ze znacznym wzrostem jej gaży, musiał spaść budżet na muzykę BO niestety ta część ma zdecydowanie najsłabsze piosenki i score. Zdecydowanie.
Songi są kompletnie nijakie, do tego dwa KOSZMARNE covery - kultowego kawałka INXS i Jamesa Browna - za które należy się publiczna egzekucja, a ich jeszcze większą żenadę podkreśla fakt, że akurat musieli je puścić w scenach tych dwóch żen-scenkach s-m. Piosenka przewodnia - po ile jakaś jest, bo wszystkie brzmią tak samo słabo i żadna się nie wyróżnia - musiała być słaba i nie-nośna, że aż producenci zdając sobie z tego sprawę, zdecydowali pod koniec filmu (ostatnie 20 minut ogląda się bardzo przyjemnie) dać ten świetny kawałek Goulding z jedynki (uważam że to jedna z najlepszych oryginalnych piosenek ostatnich lat w kinie i brak noma do Oscara był pomyłką).
Score jest w filmie bardzo cicho i jest go bardzo mało, najmniej ze wszystkich części, zaczyna go być więcej dopiero w drugiej połowie filmu. Na płycie nie słuchałem i nie spieszy mi się, bo w ten weekend wychodzi ze 20 scorów które chce przesłuchać, część już dziś wyszła, więc Danny musi poczekać na jednym z ostatnich miejsc kolejki, ale wątpię by na płycie było coś więcej interesującego, tym bardziej po tym co napisał Myster. Pierwszego Greya wciąż uważam za najlepszego Elfmana od wielu, wielu, wielu lat, lepszego również od Justice League (która była jego komfort zone, a ja lubię jak kompozytor z niej wychodzi i zaskakuje, tak jak przy pierwszym Greyu)
Bez tych dwóch scenek sm film byłby niedzielną luźną obyczajówką o problemach młodego mega bogatego małżeństwa, chęci wyrwania się niezależnej kobiety ze złotej klatki oraz problemami z nadchodzącym rodzicielstwem wymieszaną z uzasadnioną nagością i łzami. Tytułowa para miała najwięcej do zagrania w tej części, szczególnie Dakota, wreszcie można było pokazać coś więcej z warsztatu aktorskiego, i nie, nie tylko ładne ciało
Końcówka filmu bardzo przyjemna, ostatnia scena też.
Nie wiem co piszą w reckach tego filmu, ale dla mnie żenady tym razem akurat nie ma, zamknięcie trylogi uważam za w miarę przyjemne i najlepsze na ile się dało. Do tego kilka fajnych tekstów i humoru i ogólnie fajna chemia między parką. Reklama Audi przez cały film była nachalna, ale ogólnie to taka niedzielna telenowela z cyckami.
5/10 mozna dać.
Książek nie znam więc nie wiem co się zgadza, a co nie.