BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
wygląda więc na to, że ten instrumentalny track z albumu VA, Brajan postanowił zrobić trakiem źródłowym, a nie scorem.. ciekawe czy tak się okaże.
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Dwa odsłuchy za mną i chyba nie prędko wrócę do tego zestawu.
Muzyka tak toporna, jak to sobie można tylko wyobrazić. Pumpin dzieli i rządzi, a całość spina masakrycznie ordynarna elektronika - chyba najbardziej agresywna od czasów Tokyo Drift. Same tematy płaskie, ale w jednym z nich widać, że Tyler przymierzał się podczas pisania do tworzenia Power Rangersów, bo dokładnie ten sam motyw tutaj wpieprzył (bez jednej nutki)
Cóż, można się było tego spodziewać, więc zaskoczenia raczej nie ma. Póki co soundtrack z piosenkami jest ciekawszym rozwiązaniem, ale może raz na ruski rok i do scoru się wróci...
Muzyka tak toporna, jak to sobie można tylko wyobrazić. Pumpin dzieli i rządzi, a całość spina masakrycznie ordynarna elektronika - chyba najbardziej agresywna od czasów Tokyo Drift. Same tematy płaskie, ale w jednym z nich widać, że Tyler przymierzał się podczas pisania do tworzenia Power Rangersów, bo dokładnie ten sam motyw tutaj wpieprzył (bez jednej nutki)
Cóż, można się było tego spodziewać, więc zaskoczenia raczej nie ma. Póki co soundtrack z piosenkami jest ciekawszym rozwiązaniem, ale może raz na ruski rok i do scoru się wróci...
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
ja to bym tutaj strzelał w Hansowe-zagranie - wypromowanie kumpla. Pewnie nic tu prawie nie zrobił jak w Criminalu.. Takie scory to na dobry sen na raz i tyle
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Ależ zrobił. Styl orkiestracji, te toporne smyki w połączeniu z elektronicznym pierdem i podkreślające to trąbki - to czysty Tyler. Co z tego skoro po odsłuchu zostaje w pamięci tylko temat z Power Rangers
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
najwyżej będzie kolejny score do odkreślenia, who cares czekamy na mumię i rendżersów
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
No niestety tak to będzie wyglądało.
Rangersi wskakują na podium najbardziej oczekiwanych produkcji sezonu
Rangersi wskakują na podium najbardziej oczekiwanych produkcji sezonu
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Straszna sieka. mistrzunio fail. pumpinu tu jest tyle co w całej jego karierze razem wziętego nie podoba mi się. czułem że tak to będzie wyglądało, ten projekt był skazany na bycie odrzutem z Wściekłych, ale myślałem że jednak więcej będzie tu orkiestry niż elektro łupania. do spuszczenia w kiblu. czekamy na kolejne tegoroczne scory mistrzunia - Briana Tylera, a nie jego alter ego Madsonika.
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Ja już zapomniałem o tym cudactwie...choć pewnie będę sobie musiał przypomnieć do recenzji.
Tought life.
Tought life.
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Jak dla mnie jest ok i chyba takiego granie należało po takim tytule oczekiwać. O wiele lepiej mi minęło, niż ostatnie jego odgrzewane akcyjniaki Ex 3 czy Fast 7. Czysty Brianowy pumpin, niemal od pierwszej do ostatniej minuty na tym samym znanym z wielu prac Tylera rytmie i znów jak na takiego typu granie jest o wiele minut za długo, ale słuchało się dobrze i takie tracki jak "I Live For This S#!%" czy "Not So Special Forces" grały przebojowo, choć wiele tak jak "Battle Of The X's" czy "The Last Great Adventure" nie rozerwało tak jak powinno, ogólnie trójeczkę można jednak przyznać.
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
za to kocham Brajana - fanboje narzekają że fail, a reszcie się podoba
#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Taki poziom podobania jak w przypadku G.I.Joe Jackmana
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Myster się gubi w zeznaniach Albo boi się otwartego poparcia dla Brajana
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Tzn postawmy sprawę jasno.
Score taki jak ten jest całkiem adekwatnym tłem, choć miks zazwyczaj rozprawia się z taką muzą brutalnie. A że na wierzch wyciągane są piosenki, to jego funkcja jest pomniejszana.
Na płycie to zawsze kontrowersja. I chwała Bogu, jeżeli taki albumik trwa ok 40 minut. Szybki strzał, w którym nie brakuje funu i przechodzi się do porządku dziennego. Wtedy nad trójeczką mógłbym pomyśleć. Ale przy takim obłożeniu materiału i tematycznej miałkości, to całość ociera się o torturę.
Score taki jak ten jest całkiem adekwatnym tłem, choć miks zazwyczaj rozprawia się z taką muzą brutalnie. A że na wierzch wyciągane są piosenki, to jego funkcja jest pomniejszana.
Na płycie to zawsze kontrowersja. I chwała Bogu, jeżeli taki albumik trwa ok 40 minut. Szybki strzał, w którym nie brakuje funu i przechodzi się do porządku dziennego. Wtedy nad trójeczką mógłbym pomyśleć. Ale przy takim obłożeniu materiału i tematycznej miałkości, to całość ociera się o torturę.
Re: BRIAN TYLER & ROBERT LYDECKER - XXX: RETURN OF XANDER CAGE (2017)
Wcale nie, bardziej bałbym się otwartego poparcia dla G.I. Joe, ale co tam, mój komentarz z 2013 spod recki
"Do tej bajeczki taka muzyka dobrze pasuje, choć dziwne jest, że Jackman tematycznie bardziej zadbał o czarne charaktery, niż G.I. Joe'sów . Ocena za płytę nieco za surowa, akcja w "Get Me the GI Joes", "Bad Dojo", "End Game" jest świetna, mamy atrakcyjne tematyczne rozwinięcia w "Exile", "Storm Shadow" i "Honor Restored" czy nieskrępowaną rozrywkę w "Firefly" i "Zartan". Mocny, przebojowy score, jak dla mnie na tym samym poziomie co Iron Man 3."