Spoiler:
A ja najchętniej widziałbym bardziej bluźnierczą interpretację. Tzn. narrator w przedostatnim ujęciu wypowiada słowa, że tylko sam Bóg może wiedzieć, czy główny bohater zachował krzyż w swojej trumnie. I w tym momencie reżyser pokazuje, że wbrew temu co powiedział narrator, to on, Scorsese, w formule filmu jest bogiem. I przy pomocy filmowych sztuczek, boskiej interwencji kamery i efektów specjalnych, wprost wchodzi do tej teologicznej skrzyni Schroedingera, w której leży Garfield. A potem przewrotnie pokazuje to, co część widowni chciała dosłownie zobaczyć. Wiem, że w świetle całości filmu jest to interpretacja odjechana, ale szczerze ucieszyłoby mnie gdyby Scorsese postawił na taką kontrowersję na przekór literalności ostatniego ujęcia