Jurassic World - Michael Giacchino
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7854
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Ja czasem wracam i do Życia Pi i do Artysty, a nie jestem fanboyem jednego, ani drugiego.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Sorka, ale ja do Artysty wracam co najmniej raz w roku, bo to po prostu kawał świetnej i nietuzinkowej muzy, jakiej się dziś praktycznie nie pisze. Z kolei Giacchino z tym głównym tematem to taki nijaki generic standard, który by został olany, gdyby nie nazwisko twórcy (Myster się jara, bo jest fanbojem, inni się jarają, bo to rzekomy następca Williamsa ).
Tak jak mówię - dla mnie ten score się broni głównie akcją i dlatego dałbym jakieś 3.5, ale temat główny nie jest żadnym novum jak na Michaela, u którego 90% tematów lirycznych i quasi-lirycznych brzmi tak samo, nijako i nudno (chyba tylko super 8 było wyjątkiem )
Ale to tylko moja opinia, więc jak kogoś uraziłem, to mea culpa i najmocniej przepraszam.
Tak jak mówię - dla mnie ten score się broni głównie akcją i dlatego dałbym jakieś 3.5, ale temat główny nie jest żadnym novum jak na Michaela, u którego 90% tematów lirycznych i quasi-lirycznych brzmi tak samo, nijako i nudno (chyba tylko super 8 było wyjątkiem )
Ale to tylko moja opinia, więc jak kogoś uraziłem, to mea culpa i najmocniej przepraszam.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Przyznam, że argument z wracaniem do Artysty zapożyczyłem od Wawrzyńca
Ja tam za niechęć do JW do nikogo nie mam żalu, sam pisałem, że z tegorocznych prac Giacchino ma u mnie 4 miejsce i uczulałem, że ze względu na popularność cała uwaga skupi się na tym tytule, ale jak widzę, że "tematy słabe, że głowa boli", to po prostu muszę zareagować, bo to znaczy, że nie są średnie, czy nie najlepsze, ale aż tak słabe, że bolą, c'mon?!, ja tam przy "The Park Is Closed" się rozpływam i po prostu trochę mi smutno, że niektórzy nie podzielają moich odczuć
Ja tam za niechęć do JW do nikogo nie mam żalu, sam pisałem, że z tegorocznych prac Giacchino ma u mnie 4 miejsce i uczulałem, że ze względu na popularność cała uwaga skupi się na tym tytule, ale jak widzę, że "tematy słabe, że głowa boli", to po prostu muszę zareagować, bo to znaczy, że nie są średnie, czy nie najlepsze, ale aż tak słabe, że bolą, c'mon?!, ja tam przy "The Park Is Closed" się rozpływam i po prostu trochę mi smutno, że niektórzy nie podzielają moich odczuć
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Podzielają, podzielają Ja też nie potrafię (akurat w tej pracy i przy tym temacie) zrozumieć zarzutów w stronę Giacchino. Także, że jest wtórny, nie złożony, nudny i bez magii. Główny temat stał się dla mnie z miejsca tegorocznym faworytem - jego splendor, majestat, takie poruszenie wyobraźni z typowym giacchinowskim sentymentalizmem. Kurna, to co trzeba dziś napisać i stworzyć, aby poczuć magię się zastanawiam. Tym bardziej, że na scenie jest może 3 kompozytorów na krzyż, którzy jeszcze to potrafią, w tym właśnie Giacchino, jakbym stonowany wobec jego kariery i osiągnięć nie był.
Ale przecież na tym samym forum można też wyczytać, że A.I. jest nudne i usypiające. Więc mnie to nie dziwi. Powiem kolokwialnie: ma się za dużo w du...e Ale ja to rozumiem - dostęp do wszystkiego w każdej chwili i co za tym idzie ogólny przesyt, stąd potem masa cynizmu, oceniania po łebkach i braku wgryzienia się w to co się słucha czy też próby refleksji...
Ale przecież na tym samym forum można też wyczytać, że A.I. jest nudne i usypiające. Więc mnie to nie dziwi. Powiem kolokwialnie: ma się za dużo w du...e Ale ja to rozumiem - dostęp do wszystkiego w każdej chwili i co za tym idzie ogólny przesyt, stąd potem masa cynizmu, oceniania po łebkach i braku wgryzienia się w to co się słucha czy też próby refleksji...
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Tomek pisze:Ale przecież na tym samym forum można też wyczytać, że A.I. jest nudne i usypiające. Więc mnie to nie dziwi. Powiem kolokwialnie: ma się za dużo w du...e Ale ja to rozumiem - dostęp do wszystkiego w każdej chwili i co za tym idzie ogólny przesyt, stąd potem masa cynizmu, oceniania po łebkach i braku wgryzienia się w to co się słucha czy też próby refleksji...
No widzisz, a nad Balfem jakoś nie przeszkodziło Ci to postawić krzyżyk, chociaż nie słyszałeś ani jednej nuty, nie wspominając już o "wgryzaniu się", czy "próbie refleksji".Tomek pisze:Ale dzięki za te opinie, bo sam zwiedzony instynktem nostalgii (no bo to Terminator...) już miałem dać się skusić. Na szczęście nie zamierzam nawet tykać palcem ni klipów wysłuchać
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
O Ty małpo, a Godzilli dałeś tylko 3!Wojtek pisze:Tak jak mówię - dla mnie ten score się broni głównie akcją i dlatego dałbym jakieś 3.5
Ale to tylko moja opinia, więc jak kogoś uraziłem, to mea culpa i najmocniej przepraszam.
Mystery, nawet nie wiesz, jak się z Tobą solidaryzuję Normalnie w całej tej dyskusji czuję swojego rodzaju deja vu W ogóle to jest standard - 3 świetne prace w tym roku, jedna przeciętna i już się śmieją z "następcy Williamsa", słabości, wtórności itd. Skąd ja to znam?
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33880
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
A już myślałem, że rzeczywiście nikt do tego nie wraca. Ale cale się nie zdziwię, jak niektórzy specjalnie wracają, aby zrobić mi na złość.Mystery pisze:Przyznam, że argument z wracaniem do Artysty zapożyczyłem od Wawrzyńca
Ale co do moich list, to akurat się nie muszę wstydzić, gdyż jak je przeglądnięcie to często do nich wracam. Jedyne przypadki, kiedy jakiś z moich ulubionych kompozytorów przeskoczy i tak wysoko postawioną poprzeczkę jeszcze wyżej i zmiecie mnie swoim kolejnym najnowszym scorem.
Z tego co pamiętam to takie teksty były jedynie o 3 płytowym wydaniu, a nie o samej muzyce Williamsa i normalnego wydania, które każdy lubi i szanuje.Tomek pisze:Ale przecież na tym samym forum można też wyczytać, że A.I. jest nudne i usypiające.
Dałeś radę przesłuchać "Mad Max: Fury Road"?Tomek pisze:Ale ja to rozumiem - dostęp do wszystkiego w każdej chwili i co za tym idzie ogólny przesyt, stąd potem masa cynizmu, oceniania po łebkach i braku wgryzienia się w to co się słucha czy też próby refleksji...
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
A ja mam wrażenie, że następuje odwrotne zjawisko - ludzie są taka zalani RCP, że byle jaki temat rozpisany na orkiestrę starający się imitować Williamsa jest dla nich cudny, magiczny i wspaniały. I wyobraź sobie, że w ścieżkę się wsłuchiwałem - i to na tyle, żeby dostrzec, że temat Giacchino wyrasta z podobnej progresji harmonicznej co temat Williamsa - co nie zmienia faktu, że jak dla mnie, jest naprawdę do bólu przeciętnyTomek pisze:Ale przecież na tym samym forum można też wyczytać, że A.I. jest nudne i usypiające. Więc mnie to nie dziwi. Powiem kolokwialnie: ma się za dużo w du...e Ale ja to rozumiem - dostęp do wszystkiego w każdej chwili i co za tym idzie ogólny przesyt, stąd potem masa cynizmu, oceniania po łebkach i braku wgryzienia się w to co się słucha czy też próby refleksji...
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
I co by mi to dało? Przesłuchanie potencjalnie gniotowatego score'u (którego gniotowatość można było założyć od momentu kiedy w ogóle ogłoszono, że pan Balfe "napisze" nowego Terminatora), które co, zmieniłoby mój odbiór i postrzeganie muzyki filmowej jako całości? Chyba, że chcesz udowodnić, że Balfe=Williams albo =Giacchino. Nie potrzebuję słuchać pozycji, które potencjalnie będą "walczyć" o anty-filmmuzę. Nic to nie wniesie do mojego soundtrackowego życia. Będzie tylko stratą czasu.Kaonashi pisze:No widzisz, a nad Balfem jakoś nie przeszkodziło Ci to postawić krzyżyk, chociaż nie słyszałeś ani jednej nuty, nie wspominając już o "wgryzaniu się", czy "próbie refleksji".
@Wawrzek - Dałem. Tyle, że ja mówię o wartościowych pracach, z ambicjami, a Wy powołujecie się na Balfów i Holkenborgów. Powodzenia
@Wojtek - uważasz, że jestem zalany RCP? C'mon, osłabiasz mnie Ja całe życie walczę z McScore'ami i RCP-stylem A temat Giacchino jest nadal bardzo giacchinowski. więc nadal nie rozumiem, czego Ty oczekiwałeś...?
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Tak, właśnie chcę to napisać. Balfe równa się Williamsowi... Lol. Z całym szacunkiem, ale w Twoje pozornie rozsądne i merytoryczne posty wkrada się hipokryzja. Piszesz, że krytykanci nie wgryzają się w scory i oceniają po łebkach (oczywiście w te scory, które Ci się podobają), a sam w innym temacie stawiasz krzyżyk na płycie, której w ogóle nie słyszałeś. Ogarnij się. Albo krytykujemy i wymieniamy poglądy o ścieżkach dźwiękowych, z którymi mieliśmy styczność, albo siedzimy cicho i nie wypowiadamy się w wątku. Koniec.Tomek pisze:rzesłuchanie potencjalnie gniotowatego score'u (którego gniotowatość można było założyć od momentu kiedy w ogóle ogłoszono, że pan Balfe "napisze" nowego Terminatora), które co, zmieniłoby mój odbiór i postrzeganie muzyki filmowej jako całości? Chyba, że chcesz udowodnić, że Balfe=Williams albo =Giacchino. Nie potrzebuję słuchać pozycji, które potencjalnie będą "walczyć" o anty-filmmuzę. Nic to nie wniesie do mojego soundtrackowego życia. Będzie tylko stratą czasu.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Tomek pisze:@Wojtek - uważasz, że jestem zalany RCP? C'mon, osłabiasz mnie Ja całe życie walczę z McScore'ami i RCP-stylem A temat Giacchino jest nadal bardzo giacchinowski. więc nadal nie rozumiem, czego Ty oczekiwałeś...?
No przecież właśnie o tym mówię, znowu nie rozumiesz tego, co ja pisze. Narzekasz na to, że w każdym filmie wciskają tanie imitacje Zimmer, wiec pierwsza lepszą alternatywę w postaci Giacchino chwalicie jak reinkarnację Jerry'ego. No i o co Ci chodzi z tym, czego ja oczekiwałem? Czy ja gdziekolwiek pisałem, że mam wysokie oczekiwania względem scoru? Dostałem dokładnie to, do czego mnie przyzwyczaił Giacchino, czyli fajną muze akcji i mdły temat główny [emoji14] po prostu nie rozumiem zachwytów nad nim
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Ale przecież nie trzeba słuchać Terminatora Genisys Lorne Balfe by stwierdzić, że nic dobrego z tego nie będzie... szczególnie komuś stroniącego od RCP. Tomkowi chodzi bardziej o trend dzisiejszego słuchania i oceniania prac. Kiedyś decydowano się na kupno danego soundtracku, siedziano i się go na okrągło słuchało. Z dzisiejszym dostępem do wszystkiego, chwytamy za jakiś score, pobieżnie słuchamy, piszemy na szybkiego opinie i szybko o nim zapominamy, często wysuwając naprawdę błędne wnioski, na czym sam niejednokrotnie się przejechałem, często później prostując swoje zdanie i w czym królowali niegdyś bladu, dziekan czy mieszko, który pisał chociażby pod Super 8 "Co zaoferował mi Michael Giacchino? Jeden motyw (może dwa)"...Tak, właśnie chcę to napisać. Balfe równa się Williamsowi... Lol. Z całym szacunkiem, ale w Twoje pozornie rozsądne i merytoryczne posty wkrada się hipokryzja. Piszesz, że krytykanci nie wgryzają się w scory i oceniają po łebkach (oczywiście w te scory, które Ci się podobają), a sam w innym temacie stawiasz krzyżyk na płycie, której w ogóle nie słyszałeś. Ogarnij się. Albo krytykujemy i wymieniamy poglądy o ścieżkach dźwiękowych, z którymi mieliśmy styczność, albo siedzimy cicho i nie wypowiadamy się w wątku. Koniec.
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Aha, czyli prawo do wypowiadania się w danym wątku jest tylko w przypadku, gdy zna się score. Ciekawe. Będę o tym pamiętał. Innymi słowy, nie powinno się negatywnie oceniać junk-foodu bez jego spróbowania. Ale, każdy ma swój żołądek i dba o niego jak umie. A ludziom się w głowach poprzewracało, dalej tak uważam.Kaonashi pisze:Tak, właśnie chcę to napisać. Balfe równa się Williamsowi... Lol. Z całym szacunkiem, ale w Twoje pozornie rozsądne i merytoryczne posty wkrada się hipokryzja. Piszesz, że krytykanci nie wgryzają się w scory i oceniają po łebkach (oczywiście w te scory, które Ci się podobają), a sam w innym temacie stawiasz krzyżyk na płycie, której w ogóle nie słyszałeś. Ogarnij się. Albo krytykujemy i wymieniamy poglądy o ścieżkach dźwiękowych, z którymi mieliśmy styczność, albo siedzimy cicho i nie wypowiadamy się w wątku. Koniec.
PS. Mystery ładnie podsumowałeś mniej więcej o co mi chodziło Sprawa jest do szerszej dyskusji w sumie.
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Ja też się podpisuję pod wypowiedzią Mystery'ego. Dokładnie taki jest mechanizm.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33880
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Jurassic World - Michael Giacchino
Tylko, że tak to znowu cała dyskusja, czy problem sprowadzi się do "kiedyś było lepiej, a teraz jest be". To trochę zbyt proste.
Gdyż szczerze to każdy ma z Was, ale tylko po trochę racji.
Z jednej strony i ja czasami mam dość tego ciągłego marudzenia. I tak samo przecież naturalnym było, że Giacchino nie osiągnie tego samego poziomu co Williams. Tym bardziej, że akurat argumentowanie Williamsem to trochę tak jak posiadając BMW M5 wyzwać na na drag race posiadacza Yugo. Williams zawsze wygrywa! Dlatego też każdy kompozytor, który kontynuuje jakiś projekt po Williamsie jest na z góry straconej pozycji. I rozumiem też, że może dla wielu to być męczące, czy wręcz wnerwiające, słyszeć co chwilę, (w przypadku forum przez kilkanaście stron), że dany kompozytor nawet nie ma co próbować, gdyż i tak Williamsa nic nie przebije i jaki ten nowy score będzie słaby, gdyż nie ma Williamsa i że tylko Williams stworzony jest do tego projektu itd. Dobrze mówię hp_gof?
Z drugiej strony rzeczywiście czasami i ja odczuwam, że mamy do czynienia z pewnym clemmensieniem. Wystarczy, że pojawi się jakiś score na orkiestrę, czy też bardziej w klasycznym stylu i już niektórzy wariują. Wiadomo, że jest to też spowodowane tęsknotą za tego typu muzyką. Ale często potem mamy bawienie się w "score'y dobre technicznie" i "ukryte tematy", byle tylko nie przyznać, że i klasyczne score na orkiestrę, też mogą być nieciekawe.
I naturalnie, że widząc "Music Composed by Steve Jablonsky" można się domyśleć jak będzie brzmiał i nie ma przymusu go słuchać. I oczywiście można nie słuchać pewnej grupy kompozytorów, ze względu na ich orientację muzyczną. Tak samo jak można się z nich nabijać, wyśmiewać itd. Tylko wtedy też trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli wypowiadamy się o "muzyce filmowej" i stawiamy jakieś tezy odnośnie niej jak profesor z katedry,to musimy brać pod uwagę całą muzykę filmową, nawet tę która nam się nie podoba. Inaczej mamy prawo być narażeni o zarzuty o pewną hipokryzję, nie uwłaczając.
Gdyż szczerze to każdy ma z Was, ale tylko po trochę racji.
Z jednej strony i ja czasami mam dość tego ciągłego marudzenia. I tak samo przecież naturalnym było, że Giacchino nie osiągnie tego samego poziomu co Williams. Tym bardziej, że akurat argumentowanie Williamsem to trochę tak jak posiadając BMW M5 wyzwać na na drag race posiadacza Yugo. Williams zawsze wygrywa! Dlatego też każdy kompozytor, który kontynuuje jakiś projekt po Williamsie jest na z góry straconej pozycji. I rozumiem też, że może dla wielu to być męczące, czy wręcz wnerwiające, słyszeć co chwilę, (w przypadku forum przez kilkanaście stron), że dany kompozytor nawet nie ma co próbować, gdyż i tak Williamsa nic nie przebije i jaki ten nowy score będzie słaby, gdyż nie ma Williamsa i że tylko Williams stworzony jest do tego projektu itd. Dobrze mówię hp_gof?
Z drugiej strony rzeczywiście czasami i ja odczuwam, że mamy do czynienia z pewnym clemmensieniem. Wystarczy, że pojawi się jakiś score na orkiestrę, czy też bardziej w klasycznym stylu i już niektórzy wariują. Wiadomo, że jest to też spowodowane tęsknotą za tego typu muzyką. Ale często potem mamy bawienie się w "score'y dobre technicznie" i "ukryte tematy", byle tylko nie przyznać, że i klasyczne score na orkiestrę, też mogą być nieciekawe.
I naturalnie, że widząc "Music Composed by Steve Jablonsky" można się domyśleć jak będzie brzmiał i nie ma przymusu go słuchać. I oczywiście można nie słuchać pewnej grupy kompozytorów, ze względu na ich orientację muzyczną. Tak samo jak można się z nich nabijać, wyśmiewać itd. Tylko wtedy też trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli wypowiadamy się o "muzyce filmowej" i stawiamy jakieś tezy odnośnie niej jak profesor z katedry,to musimy brać pod uwagę całą muzykę filmową, nawet tę która nam się nie podoba. Inaczej mamy prawo być narażeni o zarzuty o pewną hipokryzję, nie uwłaczając.
#WinaHansa #IStandByDaenerys