Jeżeli Tom Holkenborg jest rzeczywiście jednym z lepszych kompozytorów naszych czasów jak uważa Collider i jeżeli rzeczywiście przygotował on coś super na rzecz Furiosy, to chyba jest na co czekać. Znaczy mam taką nadzieję... mam nadzieję...
Trudno mi się wypowiadać, gdyż nigdy nie byłem tydzień na Podlasiu. Okay byłem na tygodniowej wycieczce szkolnej na Mazurach i byliśmy też w Suwałkach, które są w Województwie Podlaskim. Plus w drodze powrotnej odwiedziliśmy bizony i przejechaliśmy przez Białystok. Ale to wciąż za mało, abym mógł wiedzieć co to znaczy tydzień na Podlasiu.
1. The Pole of Inaccessibility
2. Dementus
3. The Promise
4. You Are Awaited
5. The Bear
6. You’re Scum
7. Wives’ Quarters
8. The Wig and The Seed
9. The Stowaway
10. Fata Morgana
11. Gastown
12. A Noble Cause
13.The Bullet Farm
14. Dementus Is Gaining
15. Dementus’ Diatribe
16. At the Dawn of War
17. The Darkest of Gods
18. Epilogue (from Furiosa)
Z Junkim jest jak z każdym występem Najmana - każdy mądry z góry wie, jak to gówno się skończy. Przeraża, że tabuny zdolnych ludzi są tam bezrobotni, a takie beztalencia zarabiają górę szmalu.
Może po prostu ma dobry zmysł komercyjny? Co on se będzie dupę zawracał scorem, który doceni 30 dziadów z jakichś forów, skoro może zatrudnić typa, którego gównomuzyka będzie używana w co drugim tiktoku i sprzeda się sto razy lepiej, niż cały nakład soundtracków z pierwszej trylogii.
Ale tak serio, czy "Furioza" osiągnie soundtrackowo aż taki sukces finansowy, by miało to jakieś istotne znaczenie dla twórców filmu? Nie siedzę w tabelkach z księgowości i nie śledzę zasięgów Dżankiego, ale jak już to bardziej obstawiałbym aspekt marketingowy - ot, pan XL wrzuci fragmenty gównoscore z "Furiozy" na swoje kanały i zrobi trochę reklamy. Chociaż... czy fani XLa będą tacy zachwyceni i polecą sprawdzać jak to sobie radzi w filmie... Też chyba aż takiego zrywu nie będzie, by Miller mógł stwierdzić "jebać jakość, grunt że ludzie przyjdą".
Według mnie sukces finansowych soundtracków, akurat nie ma żadnego wpływu przy zatrudnianiu kompozytora.
Ten kawałek jest średni, chociaż tam przebłyski z Fury Road słychać. I akurat dla Millera Junkie dobrze komponował. Fury Road i Three Thousand Years of Longing będę akurat bronił.
79-letni George Miller nadal kręci filmy jak napalony nastolatek. Ma być głośno i wybuchowo. Na stare lata może być po prostu głuchy lub chce udowodnić, że pokolenie Zack’ów Snyder’ów może mu buty czyścić. Bierze więc specjalistów od basów i karze podkładać tyle decybeli, aby podłoga w kinie trzęsła się przez cały seans.
Szacun, że nie oddaje uniwersum Mad Maxa innym. Wyreżyserował wszystkie dotychczasowe części i ciągle planuje następne.
Mnie trochę bawi, że młodsze pokolenie twórców i krytyków mówi rzeczy w stylu "CGI złe, tylko praktyczne efekty, tylko autentyczne kino", po czym wpadają starzy mistrzowie kina typu Scorsese, Miller czy Coppola i kręcą filmy korzystając w pełni z dostępnych najnowszych technologii.