Wojna Światów - wrażenia po przesłuchaniu
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10229
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Wojna Światów - wrażenia po przesłuchaniu
Po mizernym SW E3 spodziewałem się odnobinę świeżości od strony Williamsa przy okazji WotW. Zawiodłem się na całej linni. Ten materiał to chyba najgorszy wał jaki wyszełð spod ręki Williamsa od niepamiętnych czasów. Bezładny action score przemieszany z równie bezmyślnym underscore.. brak charakterystycznej linni tematycznej... horror!! Nie nadaje się kompletnie do wolnego słuchania.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
WotW
Po nieco rozczarowującym ROTS spodziewałem się bardziej energetycznego i wciągającego score. I nie zawiodłem się. Williams ewidentnie czuje się tutaj lżej, nie odczuwa ciążącego nad nim napięcia związanego z legendą serii i muzyki SW, pozwala więc sobie na dosć swobodną zabawę z dominującą ostatnio w jego muyzce akcji rytmiczną konwencją. Właściwie, zapoczątkowany w "Patriocie" (moze tez troche w "The Lost World") nowy styl akcji Williamsa, tutaj osiąga zdecydowane apogeum. Nie powiem, poetyka ta podchodzi mi bardzo i dostarcza znacznie więcej frajdy niż ciężki i męczący (w mojej opinii) "Jurassic Park", zawierający, jak większość nas utrzymuje, jedne z najlepszych sekwencji akcji w karierze Johna. W WotW akcja jest po prostu fascynująca, problem jedynie leży w jej nieoryginalności. Utwory te trzymają się bowiem bardzo ściśle omawianej tu konwencji, miejscami (ale tylko miejscami) bezpośrednio zahaczając o poprzednie partytury: Minority Report, AOTC, czy ROTS. Ordynarne plagiaty tu nie występują. Skoro Goldsmithowi wybaczamy schematyczność w muzyce akcji, tak i tutaj do pewnego stopnia możemy przymknąć oko, zwłaszcza że to, podobnie jak Jerry, najwyższy światowy poziom. Warto zwrócić uwagę, jak uprościły się orkiestracje Williamsa w ciągu ostatnich lat, co mnie nieco smuci, choć z drugiej strony podoba mi się w nich pewna oszczędność. Szkoda tylko, że czynią muzykę akcji monotonną - ale nie nudną. Słabiej na jej tle wypada underscore, miejscami rzeczywiście nużący, aczkolwiek dobrze budujący napięcie, czego po partyturze do filmu z pogranicza horroru należało się spodziewać. Co do tematów. Tu się zgodzę, tematycznie score ten nie prezentuje praktycznie niczego, marsz z Return to Boston to kopia Indy'ego i TPM, Ray and Rachel nie zwraca na siebie uwagi, wyróżniają się tylko fortepian w Separation of the Family i solowy róg w Reunion. Ale niczego innego się nie spodziewałem. Taki film. Ocena na ten moment; 4/5
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Zgodzę się z Markiem. Od razu warto zaznaczyć, że akcja bierze się wprost z Zaginionego świata, który jest kopią z legendarnego Święta wiosny Igora Strawińskiego. Akcja moim zdaniem jest ekscytująca mimo, że nieoryginalna (poza rezygnacją z czelesty i fletów). Osobiście także wolę Wojnę światów od Zemsty Sithów, bo tutaj przynajmniej wiadomo było, czego możemy się spodziewać. Ray and Rachel jest po prostu dramatyczne i właśnie muzyka dramatyczna jest w tej partyturze bardzo dobra, może nawet lepsza niż sama akcja, chociaż nawiązania do Listy Schindlera mogą być już nużące. Solo na róg w Reunion jest świetne, underscore jest bardzo dobre technicznie, ale trochę nudnawe. Nieoryginalność nie tyle razi, co czasem bywa zabawna (o, Indiana Jones też w Bostonie? Witam! ), za co trzeba Williamsa porządnie zbesztać. Nie zgodzę się z tobą, Marek, że możemy przymykać oko, bo jednak trochę tu jest więcej niż tylko przybranie określonej konwencji... Płytę oceniam na 3,5, mimo to moja recenzja będzie trochę bardziej krytyczna wobec tej partytury.
- Łukasz Wudarski
- + Sergiusz Prokofiew +
- Posty: 1326
- Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Zmęczyłem tę płytę. To zdecydowanie Williams jakiego nie lubię (ja wolę jednak tego z Jurajskiego Parku). Sądzę, że Wojna Światów to świetna muzyka filmowa, ale czy świetna muzyka, którą można zapuścić sobie w niedzielne popołudnie? Na pewno nie. Słuchalnością przypomina niektóre awangardowe dokonania Goldsmitha. Z tym, że Jerry robił to w dobie eksperymentów, tworzył „coś z niczego” na gruncie muzyki filmowej. Williams nie bada już nowych terytoriów (nawet na tle jego własnych dokonań, War of the Wars jest kontynuacją stylu akcji z Zaginionego świata – tylko, że tam był chociaż temat, który można było nucić). Jak więc ocenić tę płytę? Myślę, że w kategorii czegoś napisanego pod film będzie to dobre rzemiosło. Ale czy coś więcej? Nie sądzę. Nawet jeśli film będzie sukcesem, jakoś nie chcę mi się wierzyć w to aby muzyka stała się bestsellerem. Wiem, że wielu miłośników orkiestrowego grania pewnie po tą płytę sięgnie, wielu też zapewne się nie zawiedzie. Przyznam się jednak, że ja czegoś takiego nie szukam w muzyce filmowej, takie eksperymenty mnie nie interesują, gdyż niestety brzmią już nieco archaicznie i są po prostu nudne. Bez dwóch zdań wolę dziwactwa Shore’a i Goldenthala.
Ostatnio zmieniony czw cze 23, 2005 16:41 pm przez Łukasz Wudarski, łącznie zmieniany 1 raz.
Why So Serious !?
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
WotW
Po zwróceniu mi przez Pawła uwagi na kopie ze Strawińskiego (zamroczyło mnie), obniżam ocenę do 3,5. Słuchalność nie zmienia się jednak.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Nie bójmy się brutalnie mówić, że John Williams się po prostu starzeje. Eksperyment, za jaki uważa tą ścieżkę Łukasz, byłby eksperymentem i to bardzo kontrowersyjnym jakieś 90 lat temu, darujcie, że w tej chwili nie pamiętam, kiedy wyszło Święto wiosny. Tematu brak, faktycznie, underscore jest nudnawe, akcje jednak uznałbym za ekscytującą, chociażby ze względu na świetne Ferry Scene. Nie staram się bronić Williamsa, chociaż film akurat ma swoistą specyfikę. Moim zdaniem ta ścieżka ma swoje plusy, W swojej recenzji wystawię tej ścieżce dwa i pół gwiazdki, z czego za płytę trzy. Przyznam od razu, że Wojna światów nie była wysoko w moich oczekiwań, chociaż Spielberg zawsze u Williamsa wiąże się z pewną jakością (chyba po raz pierwszy spadnie u mnie poniżej trzech, ale jeszcze nie znam np. Always czy Sugarland Express). Liczę na dobrą (melodyjną, dramatyczną) ścieżkę do Pamiętników gejszy. Funkcjonalność partytury może faktycznie być wysoka i jak zwykle u Williamsa pewnie jest. Na pewno jest to muzyka ciężka do przebrnięcia i na płycie traci. Nie jest nawet tak złożona technicznie jak Revenge of the Sith czy nawet Raport mniejszości, chociaż wciąż perfekcyjna. Moim zdaniem jednak czasami jej poziom jest całkiem wysoki i takie utwory jak Ferry Scene gwarantują u mnie co najmniej trzy gwiazdki na płycie.
Niepokoi mnie troszkę, że wiekszość przymyka oko na maniane Williamsa z ostatnich lat przez wzgląd na jego chlubną przeszłość i doskonałe partytury lat 70/80. Oceniać muzykę powinno się trzeźwo, a jeżeli takowa jest czysta papką dźwiękową bez wyraźnej tematyki... to nie bójmy się oceniać tego tak jak powinniśmy.
Rozwijając temat action score. Na prawde nie rozumiem czym tu się można ekscytować? Przecież od czasu ataku Klonów muzyka akcji leci praktycznie tym samym torem. Talerze, kotły, uboga sekcja dęta... ten sam schemat od dobrych 3 lat.
Porównajmy teraz WotW do innego filmu o zbliżonej tematyce, na przykład Dzień niepodległości (wiem, że porównanie nie jest najlepsze ale to tylko przykład). Sekwencje inwazji zostały przez Davida Arnolda udźwiękowione wrpost genialnie. Wystarczy posłuchać takiego The Darkest Day i przyrównać to do jakiegokolwiek tracku z WotW... różnica kolosalna! W tym pierwszym istnieje coś takiegop jak zorganizowana linia melodyczna, zaangażowana jest większa orkiestra, chór lepiej wypada... nawet temat jest bardziej wyrazisty, podczas gdy ostatnimi czasy Williams bawi się instrumentami jak dziecko w przedszkolu...
To dowodzi regresu jaki przeżywa kompozytor od kobrych kilku lat w dziedzinie ilustracji muzycznej filmów akcji. Nie wysyłam go na emeryturę, ale proponował bym mu zajęcie się bardziej swobodneymi projektami jakna przykład filmy obyczajowe, może dramaty. Tam się może sprawdzić... jeśli nie zawsze moze napisać sobie jakąś symfonię...
Rozwijając temat action score. Na prawde nie rozumiem czym tu się można ekscytować? Przecież od czasu ataku Klonów muzyka akcji leci praktycznie tym samym torem. Talerze, kotły, uboga sekcja dęta... ten sam schemat od dobrych 3 lat.
Porównajmy teraz WotW do innego filmu o zbliżonej tematyce, na przykład Dzień niepodległości (wiem, że porównanie nie jest najlepsze ale to tylko przykład). Sekwencje inwazji zostały przez Davida Arnolda udźwiękowione wrpost genialnie. Wystarczy posłuchać takiego The Darkest Day i przyrównać to do jakiegokolwiek tracku z WotW... różnica kolosalna! W tym pierwszym istnieje coś takiegop jak zorganizowana linia melodyczna, zaangażowana jest większa orkiestra, chór lepiej wypada... nawet temat jest bardziej wyrazisty, podczas gdy ostatnimi czasy Williams bawi się instrumentami jak dziecko w przedszkolu...
To dowodzi regresu jaki przeżywa kompozytor od kobrych kilku lat w dziedzinie ilustracji muzycznej filmów akcji. Nie wysyłam go na emeryturę, ale proponował bym mu zajęcie się bardziej swobodneymi projektami jakna przykład filmy obyczajowe, może dramaty. Tam się może sprawdzić... jeśli nie zawsze moze napisać sobie jakąś symfonię...
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Nie zgodzę się z określaniem muzyki Williamsa jako papki. Mimo wszystko, mówimy tu o kompozytorze, który trzyma pewien poziom techniczny i jego kompozycję są bardzo misternie rozplanowane, widać to zwłaszcza ostatnio, kiedy, i tu się zgodzę, stracił pomysł, bo trzyma się określonej, choć jak powiedziałem bardzo misternej, konstrukcji (którą chyba łatwo można zresztą podrobić). Jasne. To nie jest to samo, co mieliśmy jeszcze 10-12 lat temu (świetna akcja w Hooku, Jurassic Park, Home Alone). Będę się upierał, że akcja Williamsa datuje się na 1997 rok i Zaginiony świat. Zgodzę się z Łukaszem, że tam był temat. Tu takowego nie ma. Ale czy to koniecznie wada? Wcale nie zmienia to faktu, że Williams jest jednym z najmocniejszych dzisiaj tematyków (przykro mi, Battle of the Heroes). Może stwierdził, że ten film potrzebuje muzyki atematycznej? Jeśli wskazujesz na przykłady Arnolda, to jest to trochę nie na miejscu, bo kompozytora krytykowano za kopiowanie Williamsa właśnie.
Robi się z tego ciekawa dyskusja na temat ostatniej twórczości Johna Williamsa. Dla mnie ostatnim jego arcydziełem i to naprawdę arcydziełem jest AI: Sztuczna inteligencja. Cenię sobie takie prace jak Raport mniejszości (znowu bardziej niż Atak klonów) czy Catch Me If You Can, która od AI jest chyba najświeższą pracą kompozytora. Ale ostatnie dwa lata trochę rozczarowują. Harry Potter był pozytywnym zaskoczeniem, ale to pozytywne zaskoczenie wiązało się z faktycznym eksperymentem jakim był Knight Bus, poza tym kontynuacja świetnych tematów dla ptaków, tym razem dla Buckbeaka i Window of the Past. Poza tym Terminal, który zawierał ładny, choć trącący myszką temat. Zemsta Sithów wielu rozczarowała w tym roku. tak samo wydaje mi się, przeciwnie do Łukasza, że wielu rozczaruje Wojna światów. Jak się dalej potoczy kariera kompozytora?
Robi się z tego ciekawa dyskusja na temat ostatniej twórczości Johna Williamsa. Dla mnie ostatnim jego arcydziełem i to naprawdę arcydziełem jest AI: Sztuczna inteligencja. Cenię sobie takie prace jak Raport mniejszości (znowu bardziej niż Atak klonów) czy Catch Me If You Can, która od AI jest chyba najświeższą pracą kompozytora. Ale ostatnie dwa lata trochę rozczarowują. Harry Potter był pozytywnym zaskoczeniem, ale to pozytywne zaskoczenie wiązało się z faktycznym eksperymentem jakim był Knight Bus, poza tym kontynuacja świetnych tematów dla ptaków, tym razem dla Buckbeaka i Window of the Past. Poza tym Terminal, który zawierał ładny, choć trącący myszką temat. Zemsta Sithów wielu rozczarowała w tym roku. tak samo wydaje mi się, przeciwnie do Łukasza, że wielu rozczaruje Wojna światów. Jak się dalej potoczy kariera kompozytora?
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
- Łukasz Wudarski
- + Sergiusz Prokofiew +
- Posty: 1326
- Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Stąd właśnie na naszym portalu oceniamy muzykę która brzmi w filmie i muzykę którą możemy usłyszeć na albumie. Williams jest za bardzo doświadczonym kompozytorem aby popełnił jakiś karygodny błąd i żeby jego muzyka zabrzmiała w filmie źle. Może zabrzmieć bezbarwnie, ale raczej nie ma szans na to żebyśmy mieli do czynienia z gniotem. Tylko czy to wystarcza w muzyce filmowej? Moim zdaniem nie. Sztuką jest napisać muzykę, która robi wrażenie i w filmie i poza nim.
Why So Serious !?