hp_gof pisze: ↑pn lip 10, 2017 20:30 pm
Wawrzyniec za 3, 2, 1...
No już już już, muszę się wypowiedzieć, gdyż padło tutaj wiele opinii wiele też z którymi się nie zgadzam.
John Williams
John Williamsem jest prawdziwym czarodziejem i to on stworzył muzyczny świat Harry'ego Pottera. I mówienie o trzech tematach jest nie tyle co krzywdzące, co wręcz podchodzi pod bluźnierstwo. Dla przykładu weźmy "Komnatę Tajemnic", gdzie wielu zarzuca tutaj powtarzalność. Z nowych tematów mamy wiadomo temat feniksa, ale przecież mamy też nowy temat Komnaty Tajemnic, Gilderoya Lockharta (wiem, wiem że to kopia z Indiany Jonesa), czy też temat pająków. Hej, czyli wymieniłem już 4 tematy!
W ogóle w całej tej serii aż mnoży się od ukrytych tematów, jak chociażby temat Rona Wesley'a.
Oczywiście każdy wie, że najlepszym soundtrackiem i absolutnym geniuszem jest "Więzień Azkabanu"! O wybitności tej ścieżki powiedziane było już tyle razy, że nie mam co się powtarzać. Tak samo jak wszyscy wiedzą jakże niesamowicie piękne jest "A Window to the Past". I jeżeli niektórych ciekawiło skąd bierze się deszcz, to kiedy aniołowie i Bóg w niebie słuchają "A Window to the Past" to tak się wzruszają, że na Ziemii pada deszcz.
Piękna muzyka i piękny film i szkoda, że tylko hp_gof zareagował tak jak trzeba u mnie na fejsie
Patrick Doyle
Szczerze to potrzebowałem trochę czasu, aby bardziej przekonać się do tej pracy. Doyle świetnie na początku aranżuje temat Williams, muzyka na Mistrzostwach Świata też jest super, walczyki, trochę mroku, wszystko OK, ale... No właśnie największym problemem jest "Harry in Winter". Nie wiem, czemu Doyle akurat z tego postanowił zrobić główny motyw dla tego filmu. Filmu, w którym Harry walczy ze smokiem, trytonami, gdzie jest dużo akcji, a on oparł score na OK ładnym, ale trochę rozlazłym motywie. Niezrozumiałe to jest dla mnie do dziś.
Nicholas Hooper
Co do muzyki emerytowanego kompozytora to może rzeczywiście spotkała go za niego zbyt duża krytyka. I ja wiem, że wśród fanów jest on nawet lubiany, właśnie za proste melodie. I może te dwa soundtracki nie byłyby złe, gdyby były do jakieś telewizyjnego fantasy. Ale jak na wielkie blockbustery wypadają naprawdę ubogo.
I naprawdę toż to od razu słychać, że to nie jest John Williams. Przede wszystkim od razu słychać, że orkiestra zdaje się być jakaś mniejsza, bardziej kameralna. Dawno nie słuchałem tych prac, ale np. zawsze kojarzyły mi się, że małą w nich rolę odgrywały dęciaki, a sporą rolę dzwoneczki i smyczki. Zresztą 2/3 muzyki akcji, to rajdy smyczkowe, że aż Junkie XL, budujący swój action score na waleniu po garach mógłby powiedzieć do Hoopera: "Hej, bądź bardziej oryginalny".
Zresztą wady tej muzyki poznajemy w najważniejszych scenach, jak śmierć Dumbledore'a, czy Syriusza, gdzie muzyka jakoś większej roli nie gra. Giną jedni z ważniejszych bohaterów i co robi Hooper? Prawie nic. Harry całuje się z Cho i co mamy, jakieś dzwoneczki w tle. Wiadomo i tam znajdzie się coś do posłuchania, jak chociażby "Ministry of Magic", z Zakonu Feniksa, czy Lot Zakonu Feniksa, który jednak jest kopią muzyki z jego dobrej muzyki do serialu przyrodniczego BBC "Andes to Amazon".
W Księciu Półkrwi fajnie wypada "In Noctem", czy też "Journey to the Cave" ale tutaj widać trochę pewne wzorowanie się Tym Którego Imienia i Nazwiska na H i Z Nie Wolno Wymieniać.
Alexandre Desplat
Hm i tutaj jest problem, gdyż tyle ile dobrego mogę też niedobrego napisać o tej muzyce. Przede wszystkim Desplat potrafi się wyróżniać pojedynczymi utworami. I wiadomo wszelkiej maści desplatowskie ostinata wypadają świetnie. Przy czym pierwsza część Insygnii, to poza przebłyskami raczej taki średni score. W dwójce Desplat może się już bardziej wykazać. I choć słyszałem różne opinie o "Lily's Theme" od wychwalających piękno, po tych karcących prostotę. To jednak motyw ten i jego wszelkie aranżacje naprawdę są ładne. Ja np. bardzo lubię "Ressurection Stone", gdzie plumkający desplatowski styl naprawdę ładnie oddaje sytuację Harry'ego, jego spotkania z duchami bliskich i szykującą się śmiercią. I naprawdę jestem w stanie wymienić wiele dobrych pojedynczych utworów. Przy czym znowu trochę kontrowersyjne, że najlepiej w filmie prezentują się te inspirowane trochę stylem Tego Którego Imienia i Nazwsika Na H i Z Nie Wolno Wymieniać.
Jedynie szkoda, że już sam finał finału muzycznie jest raczej zbyt ilustracyjny i nie otrzymaliśmy potterowej wersji "Duel of the Fates", czy "Battle of the Hereos", czy "Potterdämmerung".
Przy czym krytyka odnośnie umuzycznienia ostatnich 4 filmów nie tyczy się głównie kompozytorów, a przede wszystkim Davida Yatesa.
I jak już co to nawet nie winiłbym tak bardzo Desplata, ale właśnie tego Mugola Yatesa, za to jak muzycznie wypadły Insygnia Śmierci.
Co do innych opinii odnośnie soundtracków do Harry'ego Pottera, to zapraszam serdecznie z zapoznaniem się z recenzjami Babucha na stronie filmmusic.pl.