Adam pisze:dvd też miało być rewolucyjnym formatem a nie przetrwało nawet 15 lat i już bluray go mooocno wypiera.
Pierwsze dvd zaczęły się pojawiać na początku lat 90, więc powiedziałbym, że przetrwało już nawet 20 lat, a i ma się dobrze, bo sporo luda dalej kupuje i pewnie jeszcze kilka ładnych lat kupować będzie dvd. Oczywiście format w końcu pewnie zdechnie lub zostanie mocno ograniczony, ale bez przesady. Na chwilę obecną wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu i zobaczyć, że wciąż ten format przeważa, podczas gdy blu, mimo rozrastania się, to dalej kilka półek na krzyż.
cd będzie owszem jako element kolekcjonerski dalej, ale przepaść sprzedażowa ilości jakie nabija itunes w stosunku do płyt cd jest masakryczna
Możliwe, że jest, ale moim zdaniem znowu przesadzasz. Ja póki co widzę coroczny rozrost w wydawanych cd, może nie tych zwykłych, 'codziennych', ale rozrost jest i cd wbrew pozorom wydaje się więcej, niż mniej i nawet jeśli są to edycje kolekcjonerskie, to tenże rynek kolekcjonerski się rozrasta i chętnych nie brakuje. Co więcej, do tych wydań przykłada się wagę, są robione ze znacznie większym pietyzmem, niż te 30 minutowe pierdy od Varese z lat 80 i 90 (tak wiem Bucholc, ale to nie czas na rozmowę o partaczach) i coraz bardziej wypaśne, a i sporo z takich tytułów wydawanych jest po raz pierwszy. Z drugiej strony, co do tych "aktualnych" wydań, to powiedzmy sobie szczerze, kto kupi przykładowe 20 minut muzyki z Silver linings? W takim wypadku tylko digital, nie ma wyjścia.
aspekt wydań digital ma jeszcze jedną rzecz wartą poruszenia - jesli wydanie takie oferuje tylko biedne mp3 bez bookletu, to ja w to nie wchodzę. jeśli natomiast dostaniemy, nawet bez bookletu, ale np, 24bitowy master (vide Far Cry 3, Batman 3, czy choćby ostatni koncert Williamsa) czy wersję dts/dd5.1 itp, to ja jestem za, bo to jakość lepsza niż cd i za takie coś mogę płacić. no ale to już oczywiście kwestia gustu i oczekiwań nabywcy - jednemu wystarczy aż za naddto mp3 w @128, innemu nie.
Zgadzam się, przy czym zapominasz, że spora ilość osób to wciąż jednak ludzie, którzy lubią/muszą mieć coś w sensie fizycznym, żeby liczyło się dla nich posiadanie. To rzecz jasna też może w przyszłości zaniknąć, ale dałbym przynajmniej 2-3 pokolenia w przód, żeby całkowita digitalizacja nastąpiła - zwłaszcza w kontekście chwili obecnej, gdzie np. wspomniane winyle (abstrahując już od ich jakości) powracają do łask i, kolekcjonerki czy też nie, także rosną w siłę, zamiast wyściełać dno wysypisk.