Rola muzyki w filmie
Rola muzyki w filmie
Cześć wszystkim!
Mam do przygotowania prezentację na temat "Rola muzyki w filmie".
Macie może coś ciekawego do powiedzenia w tej kwestii?
Mam do przygotowania prezentację na temat "Rola muzyki w filmie".
Macie może coś ciekawego do powiedzenia w tej kwestii?
w gladiatorze powiadali, że w 3/4 to muzyka wpłynęła na odbiór filmu więc, jej rola jest jednak ważna. Może nie w 3/4/. Z reguły jednak praca kompozytora nie jest doceniana,a szkoda. Bo wszyscy znają dodę A Hansa Zimmera maksymalnie 5 tys ludzi w Polsce:). A wiadomo, że nie możemy porównywać szamba do perfumerii
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10225
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Wal do mnie na maila to prześlę Ci cały tekst dotyczący zrodzenia się idei ilustrowania filmu. Trochę to będzie o początkach muzyki filmowej, ale da ci dogłębny wgląd w podstawowe kwestie dotyczące roli muzyki w kontekście obrazu filmowego
ghostek@filmmusic.pl
ghostek@filmmusic.pl
Nie ma co filozofowac
Nie trzeba byc znawcą żeby stwierdzic jedną rzecz:
Muzyka pełni funkcje wspomagającą w samym filmie i jej rola jest rzecz jasna pojęciem względnym.
Dla mnie to jest naturalne zjawisko wynikające z koncepcji twórców,którzy sami wyznaczają standardy.
Chce przez to powiedziec,że taki hollywoodzki kompozytor nie jest typem wolnego strzelca,który stworzy to co chce.... tylko to co mu każą.
Nie oszukujmy sie.
Gdyby nie Hollywood to nikt z nas by nie słuchał z takim zainteresowaniem muzyki filmowej a tam w koncu wszyscy twórcy filmowi dla kogoś pracują i muszą sie podporządkowac swoim mocodawcą.
Producenci rządzą.Wszystko opiera sie na kasie,więc jak może byc inaczej
W moim odczuciu możliwosci kompozytorow (szczególnie z tej najwyższej półki) są nieograniczone,ale ich pole manewru wręcz przeciwnie.
Mnie tylko cieszy,że często bywają przypadki ,że nie od poziomu filmu zależy poziom muzyki
np.Conan Barbarzyńca
Nie trzeba byc znawcą żeby stwierdzic jedną rzecz:
Muzyka pełni funkcje wspomagającą w samym filmie i jej rola jest rzecz jasna pojęciem względnym.
Dla mnie to jest naturalne zjawisko wynikające z koncepcji twórców,którzy sami wyznaczają standardy.
Chce przez to powiedziec,że taki hollywoodzki kompozytor nie jest typem wolnego strzelca,który stworzy to co chce.... tylko to co mu każą.
Nie oszukujmy sie.
Gdyby nie Hollywood to nikt z nas by nie słuchał z takim zainteresowaniem muzyki filmowej a tam w koncu wszyscy twórcy filmowi dla kogoś pracują i muszą sie podporządkowac swoim mocodawcą.
Producenci rządzą.Wszystko opiera sie na kasie,więc jak może byc inaczej
W moim odczuciu możliwosci kompozytorow (szczególnie z tej najwyższej półki) są nieograniczone,ale ich pole manewru wręcz przeciwnie.
Mnie tylko cieszy,że często bywają przypadki ,że nie od poziomu filmu zależy poziom muzyki
np.Conan Barbarzyńca
Liczyłem na dyskusję na miarę tej:
http://www.filmmusic.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0
Nie postaraliście się tym razem Aczkolwiek tamten temat sporo mi pomógł Moje wypociny wrzucę tutaj jak tylko skończę, aby się to potem nie zmarnowało. Aczkolwiek zaznaczam, że to będzie tekst w pełni amatorski, więc nie spodziewajcie się nie wiadomo czego!
http://www.filmmusic.pl/forum/viewtopic ... sc&start=0
Nie postaraliście się tym razem Aczkolwiek tamten temat sporo mi pomógł Moje wypociny wrzucę tutaj jak tylko skończę, aby się to potem nie zmarnowało. Aczkolwiek zaznaczam, że to będzie tekst w pełni amatorski, więc nie spodziewajcie się nie wiadomo czego!