Re: Godzilla vs. Kong - Tom Holkenborg
: pt kwie 16, 2021 04:59 am
Ale widzisz Pawle, z tym co napisales to sie wlasciwie zgadzam tylko patrze moze na to z troche innej perspektywy. Do oceny muzyki, zeby to zrobic bardziej obiektywnie, trzeba wziac wiecej czynnikow pod uwage. Nie chodzi mi o to, zeby tylko oceniac np ta kategorie techniczna, ale brac ja pod uwage co by zbalansowac lepiej ocene koncowa. Bo jest dokladnie tak jak mowisz: Williams, Horner, Silvestri od strony techniczno - aranzacyjnej zawsze beda blyszczec, ale taki Horner wylozy sie np na uzytej elektronice i dlatego taki Titanic bedzie stal dla mnie odrobine nizej niz Braveheart (i tu i tu jest uzyta elektronika, ale ta w Braveheart mimo, ze bardziej surowa to mnie bardziej przekonuje) i wiadomo, ze w obu przypadkach zostalo to zaakceptowane przez rezysera. U mnie w ocenie Titanic by stracil takie pol gwiazdki (nie wiecej bo mam swiadomosc tez tego jak Cameron juz tradycyjnie mu posiekal ta muzyke w filmie i przerobil na swoja modle - Avatar jest tego jeszcze gorszym przykladem bo tam w paru miejscach az mnie to razilo), bo wlasnie w Bravehearcie jako calosc ona sie lepiej prezentuje.
Wspominasz Zimmera - i tu sie tez zgodze, Nawet Gladiator sie nie ustrzegl paru miejsc gdzie technicznie to wola o pomste do nieba, ale w filmie to funkcjonuje, a jak tego nie ma na plycie to trudno sie do tego przyczepic. I owszem moze Zimmer by np stracil gwiazdke albo dwie za strone techniczna - w zaleznosci od plyty, ale latwo by to nadrobil ocena za album i za muzyke w samym filmie.
A wracajac do Junkiego to dla mnie jego najlepsza muza w dorobku jest Alita - najmniej nachalna, nawiecej jest funu i troche bardziej przyzwoitych aranzacji melodycznych - w filmie wypada prawie czworkowo, na albumie na takie 3.5, technicznie jest dosyc trojkowe (najmniej Junkiego w Junkim) i jako calosc sprawuje sie tak na 3.5 dla mnie.
Ale juz Justice League, nawet jezeli w filmie, to daj my na to, wypada na takie 3.5 (pan rezyser tak chcial, Junkie tak zrobil i w takim wlasnie filmie mozna to zaakceptowac), a dlaczego 3.5 tylko, bo jak poraz enty slysze to samo wycie jak pojawia sie Wonder Woman, to nawet w filmie strona techniczna tej muzy zaczyna mnie dobijac. Ale reszta ocen czastkowych to juz rownia pochyla: technicznie na plycie to wylaza od razu wszystkie braki tej muzy, albumowo to jest nie do przejscia - no i dlatego za calosc wiecej niz 2 gwiazdki bym mu nie dal. Bo nie oceniam muzy tylko od strony filmowej, ale jako recenzent staram sie ocenic ja od strony sluchalnosci w zaciszu domowym. Jak ktos chce oceny tego jak muza sie sprawuje w filmie - czyli juz po tych wszystkich decyzjach, przerobkach, mixie, naciskach producentow to prosze ocena za muze w filmie to przyzwoite 3.5 gwiazdki
Dlatego z bardzo podobnych przyczyn taki Kong vs Godzilla by dostal jeszcze gorsza ocene bo ta muza dla mnie kiksuje w samym filmie tez, wiec nie mam jak mu podciagnac. I ja rozumiem intencje jego i fakt akceptacji muzy przez rezysera, ale nie zawyze mu oceny tylko dlatego , ze rezyser ma gumowe ucho i wyjebany w kosmos gust muzyczny. Nie da sie tego sluchac na plycie, w filmie mnie razi, technicznie mnie smieszy, wiec jaka ocene mam wystawic.
A na koniec, zeby skomplikowac sprawe - skoro wspomniales Villeneuve'a to muza w Blade Runner 2049 jest dla mnie produktem 5 gwiazdkowym w filmie - na albumie sporo traci za czesc fragmentow, ktore normalnie sie nie da sluchac, ale technicznie jest bardziej niz przyzwoicie i jako doswiadczenie muzyczne stoi na granicy 4 gwiazdek za caloksztalt
Wspominasz Zimmera - i tu sie tez zgodze, Nawet Gladiator sie nie ustrzegl paru miejsc gdzie technicznie to wola o pomste do nieba, ale w filmie to funkcjonuje, a jak tego nie ma na plycie to trudno sie do tego przyczepic. I owszem moze Zimmer by np stracil gwiazdke albo dwie za strone techniczna - w zaleznosci od plyty, ale latwo by to nadrobil ocena za album i za muzyke w samym filmie.
A wracajac do Junkiego to dla mnie jego najlepsza muza w dorobku jest Alita - najmniej nachalna, nawiecej jest funu i troche bardziej przyzwoitych aranzacji melodycznych - w filmie wypada prawie czworkowo, na albumie na takie 3.5, technicznie jest dosyc trojkowe (najmniej Junkiego w Junkim) i jako calosc sprawuje sie tak na 3.5 dla mnie.
Ale juz Justice League, nawet jezeli w filmie, to daj my na to, wypada na takie 3.5 (pan rezyser tak chcial, Junkie tak zrobil i w takim wlasnie filmie mozna to zaakceptowac), a dlaczego 3.5 tylko, bo jak poraz enty slysze to samo wycie jak pojawia sie Wonder Woman, to nawet w filmie strona techniczna tej muzy zaczyna mnie dobijac. Ale reszta ocen czastkowych to juz rownia pochyla: technicznie na plycie to wylaza od razu wszystkie braki tej muzy, albumowo to jest nie do przejscia - no i dlatego za calosc wiecej niz 2 gwiazdki bym mu nie dal. Bo nie oceniam muzy tylko od strony filmowej, ale jako recenzent staram sie ocenic ja od strony sluchalnosci w zaciszu domowym. Jak ktos chce oceny tego jak muza sie sprawuje w filmie - czyli juz po tych wszystkich decyzjach, przerobkach, mixie, naciskach producentow to prosze ocena za muze w filmie to przyzwoite 3.5 gwiazdki
Dlatego z bardzo podobnych przyczyn taki Kong vs Godzilla by dostal jeszcze gorsza ocene bo ta muza dla mnie kiksuje w samym filmie tez, wiec nie mam jak mu podciagnac. I ja rozumiem intencje jego i fakt akceptacji muzy przez rezysera, ale nie zawyze mu oceny tylko dlatego , ze rezyser ma gumowe ucho i wyjebany w kosmos gust muzyczny. Nie da sie tego sluchac na plycie, w filmie mnie razi, technicznie mnie smieszy, wiec jaka ocene mam wystawic.
A na koniec, zeby skomplikowac sprawe - skoro wspomniales Villeneuve'a to muza w Blade Runner 2049 jest dla mnie produktem 5 gwiazdkowym w filmie - na albumie sporo traci za czesc fragmentow, ktore normalnie sie nie da sluchac, ale technicznie jest bardziej niz przyzwoicie i jako doswiadczenie muzyczne stoi na granicy 4 gwiazdek za caloksztalt