POTĘŻNY EPIC FAIL, bo mi się nie chciało na potrzeby krótkiego docinku rozmieniac na drobne kto w ilu był filmach i ile miał czasu ekranowego.
John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Ty też fail z tym solowym o Vaderze, jakby przez sześć pierwszych filmów w ogóle o nim nie wspominali i nic o nim nie było wiadomo.Adam pisze:Wojtełe epic fail.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Z tym Vaderem to nie Epic Fail, a Galactic Fail To o kim niby jest ta cała Saga, czyja to historia jest jak nie Anakina/Vadera?
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Zrobią "Vader: Historia Prawdziwa" i pozamiatane
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Oglądnąłem "Solo: A Star Wars Story". Znaczy starałem się obejrzeć, ale chyba miałem jakąś schrzanioną kopię, gdyż wszystko było mega ciemne i ciężko było cokolwiek widać. Ale już na poważniej to kręcąc film przygodowy o galaktycznym piracie, postawienie na taki mrok i zaciemnienie to zły pomysł. Tu powinna być przygoda, to powinno być lekkie, a i same planety tylko dołowały. Błoto, śnieg, błoto piasek. Kiedy pod koniec pojawiła się ta planeta z tą kopalną i znowu jesteśmy w mroku podziemii, już naprawdę się poddałem. To już w Rogue One, mieliśmy ciekawa planetę z palmami, plażami.
Akurat najbardziej krytykowany Ehrenreich nie wypadł dla mnie źle. Co prawda nie uwierzyłem, że to Han Solo, ale przynajmniej wyszedł z założenia, że nie ma co imitować Harrisona Forda i stworzył swoją własną postać, która jest sympatyczna. Za to chwalony Glover to dla mnie właśnia marna imitacja Lando. W ogóle nie kupiłem tej postaci. Emilia Clarke, jest Emilią Clarke, czyli ładnie wygląda i... no ładnie wygląda, ale to w sumie jakiś plus. Chewbacca miał więcej do roboty niż w poprzednich dwóch filmach i je ludzi Woody Harrelson OK, za to największą zagadką pozostaje L3-37? Czy to miała być parodia feministki, czy to tak na poważnie? Ale już pomijając na intencje, aktualnia L3-37 walczy o zaszczytne miejsce "Najgorszej Postaci z Gwiezdnych wojen", wraz z Rose Tico, Vice-Admiral-Holdo i Rey. To coś nawet porusza się bardziej jak człowiek niż droid, a już dialog między nią, a Emilią Clarke, o tym jak to można uprawiać seks z droidem... No tak
Cameo wiadomo-kogo głupie, pozerskie i ogólnie WTF?!.
Ale mimo wszystko nie jest to film zły. Przewidywalny i nieciekawy tak, ale nie zły. To nie jest jak The Lest Jedi, które sra na wszystko, a następnie bierze to gówno i rzuca tobie w twarz. Ron Howard trochę bardziej rozumie ten świat, przy czym dostał dość niewdzięczny materiał.
I najważniejsze muzyka! To chyba ten element, który najbardziej mi się podoba. Można by oczywiście się zastanawiać na ile ta perkusja jest "gwiezdnowojenna", ale w ostateczności jednak score swój klimat ma, czuć też ducha Gwiezdnych wojen i jest świetnie rozpisany. Mamy przygodę, jest zabawa itd. Tylko mimo wszystko jednak lepiej wypada mi ten score na płycie, niż w samym filmie.
Tak też John Powell po raz kolejny sprostał zadaniu i niestety po raz kolejny w swojej karierze dostał słaby film, który okazał się finansową porażką.
P.S. W filmie pojawia się całkiem fajnie wyglądająca banda Enfys Nest, z tymi bałkańskimi chórami w tle. Pojawiają się i wyglądają naprawdę dobrze. Enfys Nest wygląda fajnie, ma ciekawy kostium i potem ma dojść do pojedynku z Hanem, jak w westernie. I wreszcie coś się dzieje, jakieś napięcie i wtedy Enfys Nest ściąga swoją maskę i...
<W tym momencie wyciągnąłem ręce do góry i machając nimi dramatycznie krzyknąłem: BĄDŹ PRZEKLĘTA KATHLEEN KENNEDY!!!>
Akurat najbardziej krytykowany Ehrenreich nie wypadł dla mnie źle. Co prawda nie uwierzyłem, że to Han Solo, ale przynajmniej wyszedł z założenia, że nie ma co imitować Harrisona Forda i stworzył swoją własną postać, która jest sympatyczna. Za to chwalony Glover to dla mnie właśnia marna imitacja Lando. W ogóle nie kupiłem tej postaci. Emilia Clarke, jest Emilią Clarke, czyli ładnie wygląda i... no ładnie wygląda, ale to w sumie jakiś plus. Chewbacca miał więcej do roboty niż w poprzednich dwóch filmach i je ludzi Woody Harrelson OK, za to największą zagadką pozostaje L3-37? Czy to miała być parodia feministki, czy to tak na poważnie? Ale już pomijając na intencje, aktualnia L3-37 walczy o zaszczytne miejsce "Najgorszej Postaci z Gwiezdnych wojen", wraz z Rose Tico, Vice-Admiral-Holdo i Rey. To coś nawet porusza się bardziej jak człowiek niż droid, a już dialog między nią, a Emilią Clarke, o tym jak to można uprawiać seks z droidem... No tak
Cameo wiadomo-kogo głupie, pozerskie i ogólnie WTF?!.
Ale mimo wszystko nie jest to film zły. Przewidywalny i nieciekawy tak, ale nie zły. To nie jest jak The Lest Jedi, które sra na wszystko, a następnie bierze to gówno i rzuca tobie w twarz. Ron Howard trochę bardziej rozumie ten świat, przy czym dostał dość niewdzięczny materiał.
I najważniejsze muzyka! To chyba ten element, który najbardziej mi się podoba. Można by oczywiście się zastanawiać na ile ta perkusja jest "gwiezdnowojenna", ale w ostateczności jednak score swój klimat ma, czuć też ducha Gwiezdnych wojen i jest świetnie rozpisany. Mamy przygodę, jest zabawa itd. Tylko mimo wszystko jednak lepiej wypada mi ten score na płycie, niż w samym filmie.
Tak też John Powell po raz kolejny sprostał zadaniu i niestety po raz kolejny w swojej karierze dostał słaby film, który okazał się finansową porażką.
P.S. W filmie pojawia się całkiem fajnie wyglądająca banda Enfys Nest, z tymi bałkańskimi chórami w tle. Pojawiają się i wyglądają naprawdę dobrze. Enfys Nest wygląda fajnie, ma ciekawy kostium i potem ma dojść do pojedynku z Hanem, jak w westernie. I wreszcie coś się dzieje, jakieś napięcie i wtedy Enfys Nest ściąga swoją maskę i...
<W tym momencie wyciągnąłem ręce do góry i machając nimi dramatycznie krzyknąłem: BĄDŹ PRZEKLĘTA KATHLEEN KENNEDY!!!>
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
L3-37 to oczywiście jest parodia. Zwróć w ogole uwagę, co znaczy L337, to powinno w sumie pokazać, czym ta postać była
Ciekawe, czy kiedyś się dowiemy, co nakręcili oryginalni reżyserzy, a co Howard. I kto odpowiada za taką ciemnicę. Prasa zwalała to na ustawienia w kinach, ale skoro na blurayu jest dokładnie to samo, to był to wybór artystyczny, w dalszej części filmu (tak w okolicach kończenia kariery wojskowej przez Hana) trochę naprawiony.
Ciekawe, czy kiedyś się dowiemy, co nakręcili oryginalni reżyserzy, a co Howard. I kto odpowiada za taką ciemnicę. Prasa zwalała to na ustawienia w kinach, ale skoro na blurayu jest dokładnie to samo, to był to wybór artystyczny, w dalszej części filmu (tak w okolicach kończenia kariery wojskowej przez Hana) trochę naprawiony.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Nie mogę tego teraz znaleźć, ale w jednym z dokumentów BR mówili o projektowaniu scenografii i Glover się jarał, że w każdej scenie jest tyle praktycznych źródeł światła. Więc chyba efekt był zamierzony, żeby np. kantyna wyglądała na jakąś spelunę, ale ewidentnie z tym przesadzili.Paweł Stroiński pisze: ↑pt paź 12, 2018 14:05 pmI kto odpowiada za taką ciemnicę. Prasa zwalała to na ustawienia w kinach, ale skoro na blurayu jest dokładnie to samo, to był to wybór artystyczny, w dalszej części filmu (tak w okolicach kończenia kariery wojskowej przez Hana) trochę naprawiony.
No dobra, ale zapomniałeś napisać jak wygląda Enfys Nest. Mógłbyś powiedzieć, jak wygląda Enfys i jej banda? Wiesz, bo jak ktoś nie widział filmu, to nie wie jak wygląda.P.S. W filmie pojawia się całkiem fajnie wyglądająca banda Enfys Nest, z tymi bałkańskimi chórami w tle. Pojawiają się i wyglądają naprawdę dobrze. Enfys Nest wygląda fajnie, ma ciekawy kostium i potem ma dojść do pojedynku z Hanem, jak w westernie.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1436
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Czasem, czytając niektóre komentarze o SW tutaj, mam ochotę zacytować bohatera pewnego wyśmienitego jak dla mnie filmu:
"Amazing. Every word of what you just said was wrong."
"Amazing. Every word of what you just said was wrong."
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 33874
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
To znaczy, że obraz tego filmu nie był tak ziemniony, że ledwo co było widać?
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Tzn, że wszystko co ma brand SW/Aliena/jeszczejakiejśtamserii jest produktem doskonałym, absolutnym, pozbawionym wad i warto na niego chodzić do kina 5 razy
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Pawel P.
- Metallica
- Posty: 1436
- Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Jest, początkowe sekwencje mają taki styl, później niekiedy także. Fajniej by to wyglądało, gdyby było to mniej zacienione, ale po dwóch seansach w kinie i dwóch na blu-ray już mi to tak nie przeszkadza, przyzwyczaiłem się, tak jak i do młodego Hana (chociaż to trudniejsze). Fajny film, na pewno nie doskonały, jak jest post wyżej imputowane.Wawrzyniec pisze: ↑pn paź 15, 2018 21:04 pmTo znaczy, że obraz tego filmu nie był tak ziemniony, że ledwo co było widać?
Ale wybacz, kiedy czytam zdanie "To nie jest jak The Last Jedi, które sra na wszystko, a następnie bierze to gówno i rzuca tobie w twarz", to trudno mi się do tego poważnie odnieść. Więc nie zamierzam.
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
człowiek se po ciężkim dniu wchodzi na forum, a tu widzę internety znów rzygły hejtem a o dojeniu krowy coś było znów, bo mi się nie chce czytać?
#FUCKVINYL
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9827
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: John Powell - Solo: A Star Wars Story (2018)
Powiedział koleś, którego nikt tak nie cieszy jak to, że czyjegoś innego ulubieńca wyjebią z filmu albo zdyskwalifikują ze startu po nagrody
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara