Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Zgadzam się - właśnie słucham i muzyka wbiła mnie w fotel. Nie mogę doczekać się filmu.
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Ciekawa ta suita, bardzo fajnie wypada zwłaszcza ostatni motyw, z tymi małpimi pomrukami(?).Spodziewałem się czerstwej buły, a tu miłe zaskoczenie. Z chęcią obadam całość.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Najlepszy kompozytorsko Majkel bez dwóch zdań. Jest cos niemożliwego w tym jak długo można mieć życiówkę. Tyle franczyz i jeszcze żadna nie położona. Czy ktoś miał więcej franczyz od niego? Chyba nie. Logiczne że nie da się być dobrym cały czas więc trochę boję się o jego przyszłe projekty..
#FUCKVINYL
- Radek
- Spec od additional music
- Posty: 670
- Rejestracja: pt cze 23, 2017 18:34 pm
- Lokalizacja: Otwocki Rów
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Po przesłuchaniu płyty jestem wniebowzięty. Aż ją zamówiłem z podniecenia Nie dziwię się dlaczego krytycy tak chwalą tę muzykę za działanie w filmie. Za tydzień zresztą sam się przekonam, ale już wiem, że się nie zawiodę.
Obok Mumii chyba najlepszy score w tym roku.
Obok Mumii chyba najlepszy score w tym roku.
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Jeszcze w filmie to super podłożyli ! <3 :
"Just out from the press screening. The score is almost wall-to-wall!"
"Just out from the press screening. The score is almost wall-to-wall!"
#FUCKVINYL
- Radek
- Spec od additional music
- Posty: 670
- Rejestracja: pt cze 23, 2017 18:34 pm
- Lokalizacja: Otwocki Rów
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Sorry, ale Mumię to małpy wciągają jedną dziurką nosa i nawet nie zauważają, że przetrawili. Mega score, a nie jakieś tajlerowskie popłuczyny.
Chodziło mi o to, że te dwie prace wywarły na mnie jakiekolwiek wrażenie w tym roku. Nie porównuję ich, tylko dobrze się przy nich bawię bo wiem, że to kompletnie inna liga to inna sprawa. Poza tym Mumii popłuczynami bym nie nazwał, w końcu za coś 4 gwiazdki w recenzji dostała. Inni recenzenci też chwalą. Ale tu już wchodzimy w świat gustów a jak wiemy o gustach się nie dyskutuję.
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Mefi myśli że jest gangsta, nie ma co dyskutować Obie prace to w tej chwili topowa półka w tym roku i nie ma startu do nich w pierwszym półroczu nikt.
#FUCKVINYL
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
No nie powiem, zaskoczył mnie tu Michael, zarówno jeśli chodzi o bezpośrednią kontynuację, jak i nawet swoją osobę. Po pierwszych dwóch utworach bałem się, że znów przesadzi z underscorem, ale na szczęście im dalej tym lepiej i tych mrocznych i posępnych utworów jest mniej niż w Dawn, ba, praktycznie ich tu nie ma. Ten 11 minutowy otwierający kolos, to zapewne cała muza z wprowadzenia do filmu i myślę, że po nim track odwdzięczy się nam swoją obecnością i wydaję mi się, że może to być trochę taki małpi, giacchinkowski "Why So Serious?"
Pierwsze słowo jakie nasuwa się słuchając tej muzy, "epicka". Ale jest to inny rodzaj epiki, na dobrą sprawę nie ma tu ani jednego utworu akcji z prawdziwego zdarzenia, a tego po "Wojnie" się nie spodziewałem i kawałków, które zamiatały w Dawn, "Gorilla Warfare" czy "Enough Monkeying Around" próżno tu szukać. Giacchino buduje epickość innymi sposobami, głównie stopniowym budowaniem napięcia, dramatycznością, tematyką oraz bogatym i różnorodnym instrumentarium, normalnie jakby momentami słuchało się jakiejś antycznej ścieżki Northa (Assault of the Earth), a takie "A Tide in the Affairs of Apes" to już w ogóle małe dzieło
Z dobrodziejstw "Dawn" korzysta się tu mało, całkowicie znika zajebisty temat Koby, co w sumie było do przewidzenia, ale myślałem, że może jakiś drobny akcent wystąpi (Koba Dependent). Temat ludzki gra tylko raz na koniec w "A Man Named Suicide" (ciekawym sceny). Temat małpi ograniczony do minimum i w trzecim czy którymś tam dalej tracku są tylko lekkie muśnięcia dla spostrzegawczych, w pełnej krasie, wraca dopiero w finale "Paradise Found". Rozwinięty jest za to temat Cezara?, który w Dawn pojawił się tylko 2 razy, na koniec Primates for Life i End Credits (no w sumie w Łotrze zagrał po raz trzeci ) Tutaj Michael dosyć nieoczekiwanie dokłada mu nowocześnie brzmiące ostinato, "The Ecstasy of the Bold", koniec "Planet of the Escapes", w "End Credits" towarzyszą mu nawet elektroniczne smyki?, brzmi to przebojowo, trochę jak z innej bajki i tak jak prolog mógł się kojarzyć z "Why so Serious", tak tu aranżacje tematu Cezara, też mogą trochę takimi Hansowymi inspiracjami zalatywać, może plotę bzdury, ale Reeves ostatnio wiele razy mówił o Nolanie w kontekście Małp i jego nowego angażu, także mógł tu czegoś podobnego od Michael oczekiwać.
Michael oczywiście nie byłby sobą gdyby w sequelu nie rozbudował odpowiednio bazy tematycznej, a tutaj przyłożył się naprawdę dobrze. Jest nowy dramatyczny temat (środek Exodus Wounds, Planet of the Escapes, More Red Than Alive, a na koniec Paradise Found świetnie zagrany razem z motywem cezara, nie wiem dlaczego zabrakło go w End Credits), liryczny, najbardziej rozwinięty w "Apes Together Strong" - przepiękne pierwsze 3 minuty i wreszcie walcowy, Barrowski temat z The Posse Polonaise, The Bad Ape Bagatelle, Don't Luca Now, normalnie truskawka na torcie
Instrumentarium zachwyca jeszcze bardziej niż w Dawn, jest mocno oldschoolowo, choć sporo też brzmieniowych eksperymentów, egzotycznych, tradycyjnych, nowoczesnych, co do chórów to są jednak bardziej stonowane, niż w Dawn.
Muzyka na pewno nie tak jednoznaczna jak w przypadku Spider-mana i ciężko ją tak od razu ocenić, także trzeba będzie poczekać na film, choć i tak chyba będzie to najbardziej okazała muza jakiej w tym roku słuchałem, klimat, emocje, dojrzałość, instrumentarium, tematy, elegancka słuchalność. Pozostaje tylko przypał, że film dopiero za 3 tygodnie...
Pierwsze słowo jakie nasuwa się słuchając tej muzy, "epicka". Ale jest to inny rodzaj epiki, na dobrą sprawę nie ma tu ani jednego utworu akcji z prawdziwego zdarzenia, a tego po "Wojnie" się nie spodziewałem i kawałków, które zamiatały w Dawn, "Gorilla Warfare" czy "Enough Monkeying Around" próżno tu szukać. Giacchino buduje epickość innymi sposobami, głównie stopniowym budowaniem napięcia, dramatycznością, tematyką oraz bogatym i różnorodnym instrumentarium, normalnie jakby momentami słuchało się jakiejś antycznej ścieżki Northa (Assault of the Earth), a takie "A Tide in the Affairs of Apes" to już w ogóle małe dzieło
Z dobrodziejstw "Dawn" korzysta się tu mało, całkowicie znika zajebisty temat Koby, co w sumie było do przewidzenia, ale myślałem, że może jakiś drobny akcent wystąpi (Koba Dependent). Temat ludzki gra tylko raz na koniec w "A Man Named Suicide" (ciekawym sceny). Temat małpi ograniczony do minimum i w trzecim czy którymś tam dalej tracku są tylko lekkie muśnięcia dla spostrzegawczych, w pełnej krasie, wraca dopiero w finale "Paradise Found". Rozwinięty jest za to temat Cezara?, który w Dawn pojawił się tylko 2 razy, na koniec Primates for Life i End Credits (no w sumie w Łotrze zagrał po raz trzeci ) Tutaj Michael dosyć nieoczekiwanie dokłada mu nowocześnie brzmiące ostinato, "The Ecstasy of the Bold", koniec "Planet of the Escapes", w "End Credits" towarzyszą mu nawet elektroniczne smyki?, brzmi to przebojowo, trochę jak z innej bajki i tak jak prolog mógł się kojarzyć z "Why so Serious", tak tu aranżacje tematu Cezara, też mogą trochę takimi Hansowymi inspiracjami zalatywać, może plotę bzdury, ale Reeves ostatnio wiele razy mówił o Nolanie w kontekście Małp i jego nowego angażu, także mógł tu czegoś podobnego od Michael oczekiwać.
Michael oczywiście nie byłby sobą gdyby w sequelu nie rozbudował odpowiednio bazy tematycznej, a tutaj przyłożył się naprawdę dobrze. Jest nowy dramatyczny temat (środek Exodus Wounds, Planet of the Escapes, More Red Than Alive, a na koniec Paradise Found świetnie zagrany razem z motywem cezara, nie wiem dlaczego zabrakło go w End Credits), liryczny, najbardziej rozwinięty w "Apes Together Strong" - przepiękne pierwsze 3 minuty i wreszcie walcowy, Barrowski temat z The Posse Polonaise, The Bad Ape Bagatelle, Don't Luca Now, normalnie truskawka na torcie
Instrumentarium zachwyca jeszcze bardziej niż w Dawn, jest mocno oldschoolowo, choć sporo też brzmieniowych eksperymentów, egzotycznych, tradycyjnych, nowoczesnych, co do chórów to są jednak bardziej stonowane, niż w Dawn.
Muzyka na pewno nie tak jednoznaczna jak w przypadku Spider-mana i ciężko ją tak od razu ocenić, także trzeba będzie poczekać na film, choć i tak chyba będzie to najbardziej okazała muza jakiej w tym roku słuchałem, klimat, emocje, dojrzałość, instrumentarium, tematy, elegancka słuchalność. Pozostaje tylko przypał, że film dopiero za 3 tygodnie...
- bladerunner22
- Zdobywca Oscara
- Posty: 2803
- Rejestracja: ndz sie 21, 2011 14:16 pm
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
padłem
Jedna z najpiękniejszych piosenek Lady Pank :
''Zabić Strach''
''Zabić Strach''
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
A masz jakieś argumenty w ogóle czy tylko padłeś? W mainstreamie, niezależnie od tego, czy Mumia realizuje swój potencjał czy nie (moim zdaniem nie, bo Tyler jak zwykle nie prowadzi swoich pomysłów do końca i robi ciepłe kluchy, co argumentowałem w temacie), są to w tej chwili najlepsze score'y roku, zwłaszcza po minifailu, jakim w przypadku Tylera były Power Rangers.
Daj przykład lepszego score'u do blockbustera w tym roku, skoro "padłeś"? Może Wonder Woman? The Great Wall?!
Daj przykład lepszego score'u do blockbustera w tym roku, skoro "padłeś"? Może Wonder Woman? The Great Wall?!
Re: Michael Giacchino - Dawn / War Of The Planet Of The Apes (2014/2017)
Mur akurat zjada na śniadanie Mumię - o wiele większy fun i, paradoksalnie, ciekawsza praca. Mumię zżarła chyba ambicja kompozytora, który chuj wie co tak naprawdę chciał stworzyć. A za co te 4 gwiazdki dla Tylera to nie mam pojęcia.Paweł Stroiński pisze: ↑pt lip 07, 2017 14:21 pmDaj przykład lepszego score'u do blockbustera w tym roku, skoro "padłeś"? Może Wonder Woman? The Great Wall?!